[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co? - ryknął szyderczym śmiechem. - Henning się o ciebie oświadczył? Dzisiaj? I co mu
odpowiedziałaś?
Agneta poczuła się dotknięta jego tonem. Nie podobało jej się też, że Ulvar wstaje z łóżka. A
poza tym wcale nie wyglądał na chorego.
156
Urażona powiedziała:
- Podziękowałam mu za zainteresowanie, ale poprosiłam, żeby na odpowiedz poczekał,
dopóki nie wypełnię swojego zobowiązania. Zresztą musimy porozmawiać z moimi
rodzicami, a to wcale nie będzie łatwe.
Wyskoczył z łóżka i biegał po izbie w skarpetkach, przypominał dzikie zwierzę tropiące
ofiarę. Od tego leżenia w pościeli w ubraniu cuchnęło od niego nie wietrzoną odzieżą.
Agneta odnosiła wrażenie, że jest obrzydliwie natarczywy.
- No i co odpowiesz Henningowi? - syczał, parskając śliną. - Chciałabyś takiego
ślamazarnego, starego dziada?
- Tak, chciałabym - odparła ostrzej, niż zamierzała, uważała bowiem, że Henning zasłużył
sobie na obronę z jej strony. - On wcale nie jest ślamazarny, jest troskliwy i dobry. To
wspaniały mężczyzna.
Jej upór drażnił Ulvara. Stał się nieostrożny. Porzucił udawaną łagodność i z ponurą miną
zbliżał się do niej. Ona uskoczyła w bok.
- Henning - syczał przez zaciśnięte zęby. - Henning jest diabłem. Nie wiedziałaś o tym?
- Wcale nie jest, to nieprawda!
Ulvar widział, że jego bliskość przepełnia ją obrzydzeniem, podszedł więc jeszcze bliżej.
- Henning mnie okłamywał. Przez całe życie mnie okłamywał! Skarb Ludzi Lodu należy do
dotkniętych, a nikt, nikt w tym przeklętym domu nie powiedział mi, że ten skarb w ogóle
istnieje. Ukryli go przede mną, ukradli to, co należy do mnie! Ale teraz koniec z tym! Teraz ja
im oddam. A Henning... Henning dostanie pierwszy!
- Nie! - wykrztusiła. - Nie masz prawa robić mu nic złego, on się tobą zajmował od chwili,
gdy się urodziłeś, on nawet pomógł ci przyjść na świat!
- On ukradł mój skarb! - ryknął Ulvar. - A teraz ja ukradnę jego skarb!
- Jego skarb? Co chcesz przez to powiedzieć? - szepnęła Agneta drżącym głosem,
spoglądając ku drzwiom. Ale on zastąpił jej drogę.
Ulvar zrobił krok w jej stronę, a potem jednym gwałtownym szarpnięciem rozerwał na niej
suknię. Krzyknęła rozpaczliwie i starała się jakoś zasłonić piersi. Ulvar uderzył ją po rękach i
ściągnął suknię z ramion.
- Nie! - krzyczała Agneta. - Nie, nie, co ty robisz? Oszalałeś?
157
- Stul pysk, ty cholerna świętoszko, ty głupia babo! - syczał przez zęby. - Teraz posmakujesz
czegoś, o czym marzyłaś przez całe swoje życie, stara panno! Chciałaś mnie nawracać?
Siedzieć tu i czytać mi psalmy, co? Nie przyszło ci do tego głupiego łba, że mi to kością w
gardle staje? Wyobrażałaś sobie, że mnie zawrócisz z drogi, że zrobisz ze mnie pokornego
baranka? A teraz widzisz, że to wszystko gówno! Nic więcej, tylko gówno! Mój władca jest
tak silny, że on...
Słowa i wyobraznia go zawiodły, więc wynagrodził to sobie ściskając mocno szyję Agnety.
- A gdybym tak teraz przekręcił tę kurzą szyjkę, to co byś powiedziała?
Nic, jak sądzę, przemknęło Agnecie przez myśl, sytuacja jednak była za poważna na żarty.
Musiała przyznać, że jeśli chodzi o Ulvara, pomyliła się kompletnie. Teraz ujawniał się w
całej okazałości jego prawdziwy przerażający charakter. Był śmiertelnie niebezpieczny!
- Proszę cię, oszczędz moje życie - wykrztusiła, bo trzymał ją tak mocno za gardło, że ledwo
mogła mówić.
Wtedy puścił z ostrym, szyderczym śmiechem. Tym znanym śmiechem Ulvara, którego ona
jeszcze nigdy nie słyszała.
- Twoje życie? Nie, nie zamierzam pozbawiać cię życia! To by była zbyt prosta zemsta na
Henningu. Nie, on może sobie ciebie wziąć, ale uszkodzoną! Wtedy zobaczymy, czy będzie
cię w ogóle chciał.
- Nie! - wrzeszczała Agneta. Ale została wepchnięta do kąta, z którego w żaden sposób nie
mogła uciec, nie miała też możliwości obrony. Ulvar zaczął odpinać pasek.
Agneta wpadła w histerię.
- Nie wolno ci mnie tknąć! - krzyczała, zasłaniając twarz rękami. - Nie dotykaj mnie, ty...
- No, no, co chciałaś powiedzieć? - skrzywił się z paskudnym grymasem. - Kim ja jestem?
- Potwór! Bestia!
Zrozpaczona, próbowała mu się wymknąć, tłukła zaciśniętymi pięściami, ale trafiała tylko w
jego ramię. Widziała, że Ulvar od pasa w dół jest nagi, i wrzeszczała jak opętana.
Przez dłuższy czas wszystko było jedynie chaosem, ona walczyła jak wściekła, żeby mu się
wyrwać, a on chwytał ją natychmiast z powrotem, gdy tylko choć na chwilę błysnęła jej
nadzieja, że może uda jej się oswobodzić, i przez cały czas zdzierał z niej ubranie, sztukę
po sztuce. W końcu już nie miała ani jednej szmatki, którą mogłaby się okryć. Padła na
kolana z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
158
Ulvar chwycił ją za włosy i brutalnie podniósł z klęczek. Nie chciała patrzeć na jego nagie,
obrzydliwe ciało, pełne potwornych ran i blizn, zupełnie zwierzęce, a teraz gotowe, żeby...
- Obiecuję ci, że porozmawiam z Henningiem o skarbie - płakała głośno. - Będę go prosić,
błagać, by ci go oddał.
Przez kilka sekund pełnych nadziei spostrzegła, że on stoi bez ruchu, jakby zastanawiał się
nad taką możliwością.
- Obiecuję ci - szlochała. - Nie ustąpię, dopóki nie dostaniesz skarbu.
Bo Agneta nie miała pojęcia, czym ten skarb jest, myślała, że chodzi tu o jakieś z
materialnego punktu widzenia wartościowe przedmioty. Nie wiedziała nic o tym, jak
niebezpieczny może być skarb, gdyby wpadł w ręce jednego z dotkniętych, owładniętych
wolą czynienia zła. A jeśli o to chodzi, Ulvar należał w pewnością do najgorszych.
Silnym ciosem powalił ją znowu na ziemię.
- Ech, i co, myślisz, że by ci dał? %7łebyś mi przyniosła? Masz naprawdę wysokie
wyobrażenie o sobie, ty cholerna dziwko!
Próbowała się czołgać, ale on złapał ją wpół i rzucił na posłanie. Agneta znowu zaczęła
krzyczeć, ze strachu i z bezgranicznego obrzydzenia.
Ulvar był coraz bardziej rozwścieczony, w końcu wpakował jej w usta jakąś brudną szmatę.
- Nareszcie zamkniesz pysk, ty przeklęta idiotko! I koniec już z tym wygłupianiem się.
Wszystko stało się śmiertelnie grozne, Agneta nie widziała możliwości ratunku. Biła i
drapała, darła paznokciami jego skórę i kopała, ale co mogła osiągnąć? Ulvar miał przewagę
pod każdym względem, a teraz trzymał szamoczącą się kobietę pod sobą.
Z obrzydzeniem, rozpaczą i przerażeniem poczuła, że bierze ją w posiadanie. Nie miało
znaczenia, że sprawiło jej to potworny ból. Znacznie gorszy był wstręt, kiedy czuła, jak się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl