[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Downar dotknÄ…Å‚ ramienia Olszewskiego.
- To on. Człowiek z brodą. Byłem pewny, że będzie na niego czekał w
Gdyni.
- Może go zatrzymać - zaproponował porucznik.
- Nie. Jeszcze nie teraz. Zobaczymy co zrobiÄ…. Na pewno odbiorÄ… te
skrzynki z bagażu. Chodzmy.
Jednakże Siemiatycki i brodacz w ciemnych okularach nie interesowali się
bagażem. Poszli do hotelu Dworcowego".
- Co robimy? - spytał Olszewski. Downar pomyślał chwilę.
130
- Chyba będzie najlepiej, jeżeli wy ich przypilnujecie, a ja wezmę
taksówkę i pojadę do tutejszej komendy. Zadzwonię do Gdańska, do
Sarneckiego. Jeżeli byłoby coś nagłego, to telefonujcie z automatu do
komendy. Uprzedzę ich i poproszę, żeby mieli dla nas jakiś wóz w
pogotowiu.
- Dobra - powiedział Olszewski. - Mnie się zdaje, że oni tych skrzynek
przed wieczorem nie ruszą, ale przypilnować ich trzeba.
Okazało się, że Olszewski miał rację. Dopiero póznym popołudniem
Siemiatycki wraz ze swoim brodatym towarzyszem podjechali starÄ…
ciężarówką pod budynek stacyjny. Szybko załadowali puste skrzynki.
Pojechali w kierunku portu. W ślad za nimi ruszyli Downar, Olszewski i
Sarnecki, który służbową wołgą przyjechał z Gdańska.
- Powiadacie, że te skrzynki są puste? - spytał Sarnecki. Downar skinął
głową.
- Puste.
- To po jakÄ… cholerÄ™ taszczÄ… je do portu?
- Szmugiel.
- Szmuglują puste skrzynki? Zwariowałeś?
- Zaczekaj. Zobaczymy co będzie dalej.
Zciemniło się już, kiedy ciężarówka zatrzymała się przed dużym
budynkiem. Magazyny. Downar trącił szofera w ramię.
- Stańcie gdzieś z boku, tak żeby na nas nie zwrócili uwagi.
Wysiedli.
- Masz broń? - spytał cicho Downar, zwracając się do Sarneckiego.
- Mam. Myślisz, że dojdzie do strzelaniny?
- Nie sÄ…dzÄ™, ale na wszelki wypadek... Idziemy.
Przy ciężarówce nie było nikogo. Widocznie kierowcę zabrali do pomocy.
Szli ostrożnie, rozglądając się uważnie na wszystkie strony. Wreszcie
dotarli do drzwi magazynów i tu się zatrzymali.
- Wchodzimy - powiedział Downar.
131
Ogromna hala pogrążona była w ciemnościach. W słabym świetle
ręcznych latarek widać było sylwetki czterech mężczyzn. Pośpiesznie
odbijali łomami stojące pod ścianą skrzynki.
- A czego to obywatele szukają? - spytał Downar. Rzucili się do ucieczki.
- Stać! - krzyknął Sarnecki i wystrzelił w górę z pistoletu.
Sarnecki proponował, żeby zaczekać do rana, ale Downar postanowił nie
tracąc czasu, przesłuchać zatrzymanych.
- Nazwisko i imiÄ™?
- Tymotycki Wiktor.
- Czy mieszka pan stale w Gdyni?
- Tak. Od pięćdziesiątego roku.
- Czym siÄ™ pan zajmuje?
- Mam mały interes przewozowy. Prywatna inicjatywa.
- Jak dawno zna pan Siemiatyckiego?
- O, to bardzo dawna znajomość. Poznaliśmy się zaraz po wojnie w
czterdziestym szóstym roku.
GÅ‚os jasny, czysty, o wysokim, tenorowym brzmieniu.
,,To chyba nie ten" pomyślał Downar, przyglądając się brodaczowi.
Tamten był podobno zachrypnięty. Mogła to być oczywiście przejściowa
chrypka, albo symulowanie".
- Dawno pan nosi brodÄ™?
- Brodę? - zdziwił się Tymotycki. - Już chyba z piętnaście lat mam brodę.
- Czy pan nie będzie miał nic przeciwko temu, że obejrzę pańską brodę?
- ProszÄ™ bardzo.
Downar wstał, obszedł naokoło biurko i uważnie przyjrzał się brodzie.
Następnie wrócił na swoje miejsce.
- Coś nie w porządku? - spytał zdenerwowany Tymotycki.
- Nie, nie, wszystko w porzÄ…dku. Dlaczego pan nosi ciemne okulary nawet
wieczorem?
- Mam chore oczy. Lekarz zalecił mi unikać światła.
- Więc pan zna pana Siemiatyckiego od czterdziestego szóstego roku?
-Tak
- A kiedy pan poznał panią Ternerową?
- Ternerową? Nie znam takiej pani. Pierwszy raz słyszę to nazwisko.
Downar poruszył się niecierpliwie.
- Dajmy spokój tym kłamstwom. Czy pan nie rozumie, że tymi wszystkimi
krętactwami nic pan nie zwojuje. Pogorszy pan tylko swoją sytuację.
Otrzyma pan wyższy wymiar kary.
- A za cóż ja miałbym być karany? Nic złego nie zrobiłem.
- Jak to nic? A te kombinacje ze skrzynkami?
- Nie ma w tym nic złego - powiedział Tymotycki. - Po prostu
przekładaliśmy porcelanę z jednych skrzynek do drugich. To żadne
nadużycie. Nic nie zginęło. Nie było żadnej kradzieży.
- No i po cóż przekładaliście towar z jednych skrzynek do drugich? Tak
dla zabawy, dla rozrywki?
- Nie wiem... Pan Siemiatycki prosił mnie, żebym mu pomógł...
- I naprawdÄ™ pan nie wie po co?
- Nie mam pojęcia. Słowo honoru.
- To jest taka sama prawda jak i to, że pan nigdy nie widział pani
Ternerowej.
- Nie znam takiej osoby. Jak Boga kocham.
- Niech pan zostawi i honor, i Boga w spokoju - żachnął się Downar. -
Wiem, że pan doskonale znał panią Ternerową. Niedawno jadł pan w jej
towarzystwie kolacjÄ™ w Kameralnej".
- Ach, to ta pani co była z Siemiatyckim i z tym grubym muzykiem. No, to
ja ją dopiero wtedy poznałem. Na chwilę przysiadłem się do ich stolika.
Nie miałem pojęcia, że nazywa się Ternerowa.
- No dobrze, a jak z tymi skrzynkami? - spytał Downar.
- Ze skrzynkami? Zwyczajnie. Prosił mnie pan Siemiatycki, żeby odebrać
z bagażu skrzynki i zawiezć je do tego magazynu. Bo widzi pan... Ja mam
dwie takie stare cięża-
132
133
rówki. Szmelc. Kupiłem je za grosze, wyremontowałem i tak wożę różne
towary. Trzeba jakoś zarobić na życie. Panu Siemiatyckiemu, po starej
znajomości, chciałem zrobić przysługę, a tu masz... Milicja mnie
zatrzymała. Nie warto być za bardzo uczynnym.
- Często pan woził skrzynki pana Siemiatyckiego?
- Skąd często? Pierwszy raz się zdarzyło.
- I nie zainteresował się pan, co to wszystko znaczy? Dlaczego wieziecie
puste skrzynki do magazynu i tam do nich przeładowujecie towar?
- Ja siÄ™, panie majorze, cudzymi sprawami nie interesujÄ™. Co mnie to
obchodzi, czy pan Siemiatycki ładuje towar do skrzynek, czy wyładowuje?
Nie lubię się wtrącać do tego, co do mnie nie należy.
- I nie zauważył pan, że te skrzynki mają podwójne ściany?
- Nie zauważyłem. Widziałem, że trochę grubsze, solidniejsze, ale żeby
podwójne...
Downar zapalił papierosa.
- No dobrze. Posiedzi pan jakiś czas w samotności, to pan sobie wszystko
powoli przypomni. Jeszcze porozmawiamy na ten temat.
- To pan major chce mnie wsadzić do kryminału? -spytał przerażony
Tymotycki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- 477DUO.Taylor Jennifer Iskra szczescia
- Ossendowski F. A. Lenin
- Anne Weale Islands of Summer [HR 948, MB 826] (pdf)
- Cezar,_Gajusz_Juliusz_ _O_wojnie_galijskiej
- Armstrong Lindsay śÂšwić…teczne przysmaki(1)
- Druga ja
- Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession
- Millman Dan Droga miśÂ‚ujć…cego pokój wojownika
- Clarke Arthur 2001 Odyseja Kosmiczna
- HCAT01KN
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- littlewoman.keep.pl