[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dennis, zapukało do moich drzwi. Złapali mnie, chwycili moją kurtkę i praktycznie znieśli do samochodu.
Pojechaliśmy w kierunku Reno, w góry, na śnieg i zatrzymaliśmy się na Szczycie Donera. Podczas gdy Pat i
Dennis biegali po śniegu, siłowali się, rzucali śnieżnymi kulkami i zjeżdżali w dół zbocza, ja kuśtykałem
ostrożnie po śniegu i lodzie, i w końcu usiadłem na jakimś pniu.
Moje myśli poszybowały ku nadchodzącemu semestrowi i sali gimnastycznej. Zastanawiałem się, czy
moja noga kiedykolwiek będzie zdrowa i silna. Znieg opadł z gałęzi i uderzając głucho o zamarzniętą ziemię
wytrącił mnie z zadumy.
Wkrótce wyruszyliśmy w drogę powrotna. Pat i Danny śpiewali sprośne piosenki, a ja obserwowałem białe
kryształki unoszące się wokół nas, połyskujące w światłach naszego samochodu, kiedy zaszło słońce.
Myślałem o swojej zmarnowanej przyszłości i żałowałem, że nie mogę porzucić gdzieś mojego wirującego
umysłu, zakopać w białym grobie przydrożnym w tych pokrytych śniegiem górach.
Tuż po Bożym Narodzeniu poleciałem do Los Angeles odwiedzić lekarza, który pozwolił mi zamienić kule
na błyszcząca, czarną laskę. Wtedy wyruszyłem z powrotem na uczelnię i do Sokratesa.
Była środa, dwadzieścia minut przed północą, kiedy utykając wszedłem przez drzwi kantoru i zobaczyłem
promienną twarz Sokratesa. Znowu byłem w domu. Prawie zapomniałem jak to było, gdy siedziałem tu i piłem
z nim herbatę w ciszy nocy. Było w tym coś subtelnego, i o wiele wspanialszego, przyjemniejszego od
wszystkich moich gimnastycznych zwycięstw. Patrzyłem na tego człowieka, który stał się moim nauczycielem
i dostrzegałem rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałem.
W przeszłości zauważałem światło, które zdawało się go otaczać, ale przypisywałem to zmęczeniu oczu.
Teraz nie byłem zmęczony, i nie było co do tego wątpliwości  była to ledwo dostrzegalna aura,
 Sokratesie  powiedziałem  wokół twojego ciała jaśnieje światło. Skąd się ono bierze?
 To czyste życie  uśmiechnął się. Wtedy rozległ się dzwonek i Sokrates wyszedł, aby pod pretekstem
obsługi samochodu doprowadzić kogoś do śmiechu. Sokrates dawał więcej niż benzynę. Może była to owa
aura, ta energia lub uczucie. W każdym razie ludzie prawie zawsze odjeżdżali szczęśliwsi niż byli przed
przyjazdem na stacjÄ™.
Jednak nie poświata wokół niego robiła na mnie największe wrażenie, ale jego prostota, oszczędność w
ruchach i w działaniu. Wcześniej tak naprawdę nie doceniałem tego. Wydawało mi się, że po każdej nowej
47
lekcji widzę Sokratesa coraz wyrazniej. Gdy zacząłem dostrzegać, jak bardzo powikłany był mój umysł,
uświadomiłem sobie, że on już przekroczył swój własny.
 Sokratesie, gdzie jest teraz Joy?  zapytałem, kiedy powrócił do kantoru.  Czy wkrótce ją zobaczę?
Uśmiechnął się, jakby cieszył się, że znowu zadaję pytania.
 Dan, nie wiem, gdzie ona jest... Ta dziewczyna jest dla mnie tajemnicą, zawsze nią była.
Wtedy opowiedziałem mu o wypadku i jego następstwach. Słuchał cicho i uważnie, kiwając głową.
 Dan, nie jesteś już młodym durniem, który wszedł do tego pomieszczenia ponad rok temu.
 Czy to dopiero rok? Wydaje mi się, jakby minęło dziesięć lat  zażartowałem.  Mówisz, że już nie
jestem durniem?
 Nie, mówię tylko, że nie jesteś już młody.
 Hej, to naprawdÄ™ raduje serce.
 Lecz teraz jesteś durniem z charakterem, Dan. A to bardzo duża różnica. Wciąż masz nikłą szansę
znalezienia bramy i przejścia przez nią.
 Bramy?
 Zwiat wojownika, Dan, znajduje się za bramą. Jest dobrze ukryty, jak klasztor w górach. Wielu puka, ale
nieliczni wchodzÄ….
 Dobra, pokaż mi tę bramę, Sokratesie. Jestem gotów. Znajdę sposób, żeby się tam dostać.
 To nie takie proste, cymbale. Brama istnieje wewnątrz ciebie i ty sam musisz ją znalezć. Ja mogę cię
tylko prowadzić. Ale jeszcze nie jesteś gotów. Jeszcze ci daleko do tego. Gdybyś spróbował przejść przez
bramę teraz, oznaczałoby to prawie pewną śmierć. Czeka cię jeszcze wiele pracy, zanim będziesz gotów,
aby zapukać do tych wrót.
Brzmiało to jak oświadczenie.
 Dan, wiele rozmawialiśmy. Miałeś wizje i pobierałeś lekcje. Uczę cię sposobu życia, drogi działania.
Czas byś zaczął być w pełni odpowiedzialny za swoje zachowanie. Aby znalezć bramę, musisz najpierw
nauczyć się przestrzegać...
 Zasad Gry?  zgadłem.
Roześmiał się. W tym momencie rozległ się dzwonek i na stację, przejeżdżając przez kałuże, wjechał
samochód. Obserwowałem przez zamglone okno, jak Sokrates ubrany w poncho wyszedł szybko na
mżawkę. Widziałem, jak wsadził dyszę dystrybutora do baku, podszedł do kierowcy i powiedział coś do
siedzÄ…cego w aucie brodatego blondyna.
Okno zaparowało ponownie, więc wytarłem je rękawem i zobaczyłem, że obaj się śmieją. Potem Sokrates
otworzył drzwi do kantoru, a podmuch zimnego powietrza smagnął mnie ostro, przypominając, że wcale nie
czujÄ™ siÄ™ dobrze.
Sokrates chciał zrobić herbatę, ale uprzedziłem go.
 Proszę, siadaj  powiedziałem.  Ja zrobię herbatę.
Usiadł i skinął głową, zgadzając się. Czując zawroty głowy oparłem się o biurko. Bolało mnie gardło.
Miałem nadzieję, że herbata mi pomoże.
 Czy muszę zbudować jakąś drogę do tej bramy?  spytałem napełniając czajnik i stawiając go na
gorącej płycie.
 Tak  w pewnym sensie. Każdy musi. Budujemy drogę własną pracą.
 Każdy człowiek, każda ludzka istota  powiedział przewidując moje kolejne pytanie  mężczyzna czy
kobieta, ma w sobie zdolność znalezienia bramy i przejścia przez nią, ale bardzo niewielu jest na tyle
zdeterminowanych, żeby to zrobić, i niewielu jest tym zainteresowanych. To jest bardzo ważne. Nie
zdecydowałem się uczyć ciebie z powodu jakiejś twojej wrodzonej zdolności, którą posiadasz  w
rzeczywistości, obok mocnych cech masz jeszcze rażące słabości  ale przede wszystkim masz wole, żeby
odbyć tę podróż.
To pobudziło we mnie znajomą nutę.
 Myślę, że można przyrównać to do gimnastyki, Sokratesie. Nawet ktoś z nadwagą, słaby lub sztywny
może zostać dobrym gimnastykiem, ale jego przygotowanie trwa dłużej i jest trudniejsze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl