[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- szepnÄ…Å‚.
Zabrakło jej tchu, dyszała ciężko, ale popatrzyła na
niego spokojnie.
- Nie mam zamiaru nigdzie iść, Nick. A ty nie
masz zamiaru mnie do tego nakłaniać.
- A więc niech Bóg ma cię w opiece. Nas oboje
- westchnÄ…Å‚.
Jego usta znów znalazły się na jej wargach, dzikie
158 CZEKAJC NA NICKA
i nieokiełznane, gdy porwał ją na ręce i zaniósł do
sypialni.
Aóżko byÅ‚o nie posÅ‚ane, przeÅ›cieradÅ‚a splÄ…tane, wi­
domy znak niespokojnej nocy. Promienie popoÅ‚udnio­
wego sÅ‚oÅ„ca zaglÄ…daÅ‚y do pokoju, bezlitoÅ›nie ujaw­
niajÄ…c panujÄ…cy w nim nieÅ‚ad. W innych okoliczno­
ściach być może zwracałby uwagę na otoczenie, na
romantyczną oprawę, której kobieta może pragnąć.
Ale teraz po prostu upadł razem z nią na łóżko i od
razu uległ miotającej nim namiętności.
Jego dÅ‚onie już rozpinaÅ‚y jej bluzkÄ™, a wargi pokry­
wały pocałunkami jej twarz. Nie protestowała, nie
miaÅ‚a nic przeciwko tempu, jakie narzuciÅ‚. Traktowa­
ła to jako coś normalnego i odpowiadała tym samym.
Po tak długim czekaniu pośpiech wydawał się jak
najbardziej na miejscu. Być może gdzieś w głębi jej
duszy zakieÅ‚kowaÅ‚o ziarnko paniki, strachu, który po­
łączony był z ciekawością.
Czy to będzie bolało? Czy poczuje się upokorzona?
Ale kiedy jego gorące usta znów spotkały się z jej
ustami, ziarnko paniki uschło z gorąca, zanim miało
szansę wzejść. Nigdy nie wyobrażała sobie, że tak to
może być. %7Å‚e jej pożądanie może być tak silne i przy­
tłaczające, tak podniecające. Wszystkie jej fantazje.
dÅ‚ugo skrywane marzenia i ciche nadzieje bladÅ‚y wo­
bec tak oszałamiającej rzeczywistości.
Nick nie mógł się nią nacieszyć. Wydawało się, że
czekał całe życie na tę jedną chwilę. Ona była ucztą
złożoną z zapachów, smaków, słodyczy i przypraw,
a on wygłodniałym mężczyzną. Miała skórę w kolo-
CZEKAJC NA NICKA 159
rze koÅ›ci sÅ‚oniowej i ogieÅ„ w lÄ™dzwiach, który uwo­
dził, podniecał i kusił. Każdy jej ruch, każdy gest,
płynny jak taniec, który połączył ich minionej nocy,
wzmagaÅ‚ jego podniecenie do granic wrÄ™cz niewyob­
rażalnych.
Instynktownie wyczuł, że jest dziewicą. Wiedział,
że jest drobna, delikatna. Czuł pod palcami wrażliwą
skórę i subtelne kształty dziewczyny. Podświadomie
zwolnił tempo. I zaczął się nią rozkoszować. Miała
w sobie jakąś wyjątkową słodycz. W zarysie ust,
w zaokrągleniu ramion. Delikatnie przesuwał wargi
w dół jej szyi, wzniecajÄ…c w niej kolejne etapy rozko­
szy. Był ostrożny, a równocześnie niezwykle zręczny.
Nie spieszył się. Czuł drżenie jej ciała, widział jej
twarz i rozumiał, że nie ma już żadnego powodu do
pośpiechu.
Freddie nie była w stanie utrzymać otwartych
oczu. Powieki za bardzo jej ciążyły. Poza tym czuła
siÄ™ tak dziwnie lekko jak nigdy przedtem. Jak delikat­
na figurka ze szkÅ‚a. A on trzymaÅ‚ jÄ… w swych cudow­
nych rękach tak ostrożnie, jakby się bał, że może się
stłuc. A pózniej jego usta powędrowały niżej, do jej
piersi. Ogarniało ją coraz większe podniecenie.
Dotknąć go, pomyÅ›laÅ‚a nieÅ›miaÅ‚o. W koÅ„cu go do­
tknąć. Poczuć to twarde ciało, te mięśnie pokryte
opaloną skórą. Mrucząc pod nosem słowa zachwytu,
wodziła dłońmi po jego ciele, ciesząc się z każdego
nowego odkrycia.
Te delikatne, niewprawne pieszczoty sprawiły, że
krew uderzyła mu do głowy. Kiedy jego usta znowu
160 CZEKAJC NA NICKA
wróciły do jej ust, zażądał trochę więcej i trochę
dłużej.
Wydawała mu się śpiącą królewną, kiedy tak leżała
z zamkniętymi oczami, lekko zarumienioną skórą
i wÅ‚osami jak promienie sÅ‚oÅ„ca rozrzuconymi na po­
duszce. Nie spała jednak. Miała wargi nabrzmiałe od
jego nieustępliwych ataków, a oddech przyspieszony.
Skupiony na niej, kierował ją delikatnie w kierunku
nastÄ™pnego poziomu rozkosznych doznaÅ„. ByÅ‚a gorÄ…­
ca, wilgotna i porywajÄ…ca.
Otworzyła szeroko oczy, zaskoczona tym nowym
wyrazem intymnoÅ›ci. I jakÄ…Å› wewnÄ™trznÄ… presjÄ…, któ­
ra rozpierała ją, przytłaczała, ogarniała całe ciało.
Nawet gdy potrząsnęła przecząco głową, poddawała
się jego pieszczocie. Pieścił ją tak długo, aż osiągnęła
szczyt. Krzyknęła głośno, zaskoczona nie znanymi
sobie doznaniami. WbiÅ‚a paznokcie w jego plecy. Po­
żądała go teraz całą sobą, czekała na tę jedną chwilę,
która niebawem miała nastąpić.
WydawaÅ‚o jej siÄ™, że sÅ‚yszy jego cichy jÄ™k, prze­
ciągłe westchnienie, że czuje drżenie jego ciała.
Poddała mu się całkowicie, przywierając do niego
całą sobą.
Wiedział, że sprawi jej ból, choć bardzo tego nie
chciał. Starał się być delikatny i ostrożny. Ale ona
otworzyła się dla niego w sposób tak naturalny, jakby
czekała na tę chwilę przez całe swoje życie.
Będzie się smażył w piekle za to, co zrobił. Nick
przeklinał siebie raz po raz, ale nie miał siły, by się
CZEKAJC NA NICKA 161
ruszyć. LeżaÅ‚ na niej, wciąż jeszcze byÅ‚ w niej, próbu­
jąc dojść do siebie po orgazmie swego życia.
Nie miaÅ‚ prawa jej posiąść, a tym bardziej znajdo­
wać w tym przyjemnoÅ›ci. ChciaÅ‚, żeby coÅ› powie­
dziaÅ‚a, cokolwiek, co wskazaÅ‚oby mu, jak siÄ™ zacho­
wać w zaistniałej sytuacji. Ale ona leżała bez ruchu,
w milczeniu, obejmujÄ…c jego plecy.
Przypomniał sobie o poczuciu odpowiedzialności.
Nadszedł czas, żeby wypić to piwo, którego nawarzył.
Najdelikatniej jak to było możliwe, uniósł się
i przetoczył na bok. Westchnęła cicho i wtuliła się
w niego.
Na pewno będę się smażyć w piekle, pomyślał, za
to, że znów jej pragnę.
- Nie ma takiej rzeczy, którą mógłbym zrobić,
żeby naprawić to, co się stało - powiedział.
- Nie ma - zgodziÅ‚a siÄ™, kÅ‚adÄ…c dÅ‚oÅ„ na zadawnio­
nej bliznie nad jego sercem.
Wpatrywał się w plamę na suficie.
- Napijesz się czegoś? - spytał. - Może brandy?
- Brandy? - zdziwiła się, potrząsając energicznie
głową. - Nie byłam w wypadku ani pod lawiną. Po co
mi brandy?
- %7łeby złagodzić szok - powiedział. - A zatem
wody - dodał niezadowolony z siebie. - Cokolwiek.
Wreszcie rozjaśniło jej się w głowie. Na tyle, by
mogła zobaczyć żal i samopotępienie w jego oczach.
- Chyba mi nie powiesz, że żałujesz tego, co się
stało. - Popatrzyła na niego uważnie.
- Jest mi cholernie przykro, niezależnie od tego,
162 CZEKAJC NA NICKA
co myÅ›lÄ™. Nie powinienem byÅ‚ ciÄ™ tknąć. Nie powinie­
nem był dopuścić, żeby sprawy zaszły tak daleko.
Wiedziałem, że to twój pierwszy raz.
- Skąd? - Nagle zachwiała się jej duma i pewność
siebie.
- Pozwól powiedzieć tylko, że to było oczywiste.
- Ach tak. - Może po tak zdumiewającej przyje-
mnoÅ›ci przyjdzie upokorzenie. - Czy byÅ‚am... nieod­
powiednia?
- Nie... Co? - Zdziwiło go to określenie i znowu
zaklął w duchu. Ta kobieta przyprawiła go niemal
o utratÄ™ przytomnoÅ›ci, a teraz pyta, czy byÅ‚a nieodpo­
wiednia. - Nie, nie byłaś. Byłaś zdumiewająca.
- Byłam jaka? - Podniosła brwi. - Zdumiewająca?
- To nie ma nic do rzeczy.
- Ależ tak. I to dużo. - Zrozumiała, co dzieje się
teraz w jego gÅ‚owie i sercu, uniosÅ‚a siÄ™ na Å‚okciu i po­
patrzyła z góry na jego twarz. Było jej przykro, że
czuje się winny. - Zawsze wiedziałam, że pierwszy
raz będzie z tobą, Nicholas. Zawsze chciałam, żebyś
ty był pierwszy.
Zastanawiał się, czemu nie wstydzi się swego
wzruszenia.
- Wykorzystałem to.
- Skądże! - Roześmiała się rozkosznie. - Może
chcesz się łudzić, że uwiodłeś dziewicę, Nick, ale to ja
ciebie uwiodłam, i ciężko na to pracowałam.
- Staram się przejąć odpowiedzialność za to, co się
wydarzyło - tłumaczył cierpliwie. - A ty mi to cały
czas utrudniasz.
CZEKAJC NA NICKA 16 3
- Dzięki tobie jestem szczęśliwa- szepnęła i zbliżyła
usta do jego twarzy. - Mam nadzieję, że się wzajemnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl