[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wać, ale niecierpliwym gestem zaprosił ją do
środka.
Odniosła wrażenie, że z kimś się sprzecza.
Zakończył rozmowę oschłym tonem i odłożył
słuchawkę, nie czekając na odpowiedz osoby na
drugim końcu linii.
 Co się stało?  zapytał.
Jego gniewne spojrzenie ją speszyło.
ROZDZIAA SIÓDMY
Ted zauważył lęk na jej twarzy i po chwili
zapanował nad zdenerwowaniem. Odchylił się do
tyłu w fotelu i trzymając ręce za głową, patrzył na
niÄ… wyczekujÄ…co.
 Masz do mnie jakąś sprawę?  zapytał.
Zawahała się.
 Podobno znalazłeś Barneyowi pracę w Vic-
torii  powiedziała w końcu.
Przytaknął. Z każdą chwilą wyglądał coraz
bardziej nieprzystępnie. Jego siwe włosy miały
w tym świetle metaliczny połysk.
 I co z tego?
Nie wiedziała, jak odpowiedzieć na to pytanie.
Chciała zapytać, czy pozbył się tego chłopaka tyl-
ko dlatego, że spędzała z nim za dużo czasu, ale
Diana Palmer 137
mogło to zabrzmieć, jakby wyrzucała mu, że jest
o nią zazdrosny. Trudno było jej uwierzyć, że
z tego powodu pozbawił ją towarzystwa Barneya.
 Pytaj dalej  zachęcił ją.
Uniosła brwi.
 Mam pytać dalej? O co?
 Zapytaj mnie na przykład, czy zrobiłem to po
to, żeby trzymał się z daleka od tego rancza.
 Dlatego to zrobiłeś?  spytała z niedowierza-
niem.
Omiótł ją spojrzeniem od stóp do głów. Miała na
sobie bladoróżową bluzkę z krótkimi rękawami
i dopasowane do jej figury dżinsy. Zdążyła już
nieco przybrać na wadze. Wyglądała prześlicznie.
 SÅ‚ucham?  mruknÄ…Å‚ z roztargnieniem, zdajÄ…c
sobie nagle sprawę, że ona czeka na odpowiedz.
 Pytałam, czy pozbyłeś się Barneya dlatego,
że spędzał ze mną tak dużo czasu.
Popatrzył jej prosto w oczy.
 >owiÄ…c szczerze, tak.
 Ach, rozumiem.
 Czyżby?  zapytał. Nagle pochylił się do
przodu i wstał.  Nie zapominaj, że zatrudniłem
jego ojca, a nie jego.
 Nie musisz się usprawiedliwiać  powie-
działa, spoglądając w bok.  Jak to się dzieje,
że wszyscy, których lubię, nieważne, zwierzęta
czy ludzie, muszą odejść? Barry kiedyś kazał
zastrzelić psa tylko dlatego, że go pogłaskałam...
138 DUMA I PIENIDZE
 Przerwała w połowie zdania, bo Ted chwycił ją
za ramię i odwrócił do siebie. Jęknęła zaskoczona
i znieruchomiała, lecz on nie zwolnił uścisku.
 Nie zastrzeliłem tego faceta, tylko znalazłem
mu pracę  wycedził przez zęby. Jego błękitne
oczy błyszczały gniewem.  Nie zrobiłem nic,
żeby cię skrzywdzić! Przestań mnie ciągle porów-
nywać z moim kuzynem!
Jego gniew przeraził ją. Był jak letnia burza.
W następnej chwili przypomniała sobie jednak, jak
rzuciła w niego torbą mąki, a on nie zareagował.
Najwyrazniej potrafił powściągnąć swój gniew.
Barry nawet tego nie próbował.
Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, chociaż
starała się wyrwać. Spojrzał na nią pytająco.
 Sandy twierdzi, że się mnie boisz  powie-
dział.  Czy to prawda?
Wlepiła wzrok w jego pierś.
 JesteÅ›... zapalczywy.
 Zawsze taki byłem  odrzekł.  To u nas
rodzinne. Ale mówiłem ci już, że nie mam w zwy-
czaju atakować kobiet.
 Wiem. Nawet wtedy, gdy oberwałeś mąką
 dodała z nieśmiałym uśmiechem.
Uniósł jej głowę. Spodziewała się zobaczyć błysk
rozbawienia w jego oczach, ale zawiodła się. Był
poważny, wpatrywał się w jej twarz z ciekawością.
 Powiedziałaś Sandy, że Barry zadręczał cię
z mojego powodu...
Diana Palmer 139
 Proszę, nie wracajmy do tego  wyszeptała.
 Coreen, zapewniam cię, że nie chcę cię za-
wstydzać. Najwyższy czas, żebyśmy sobie coś
wyjaśnili  powiedział łagodnie.  Posłuchaj, Bar-
ry oszukiwał nas oboje, napuszczał na siebie na-
wzajem. Powiedział mi, że to przeze mnie nie poz-
walasz mu się dotknąć.
 To nieprawda  odparła, nie patrząc na niego.
 Czułam przy nim tylko ból i lęk. To nie miało nic
wspólnego z tobą.
 To, co od niego usłyszałem, wpędziło mnie
w poczucie winy  wyznał.  W młodości Barry nie
odstępował mnie na krok. Miałem wrażenie, że
w jego oczach zastępuję mu ojca, który przed-
wcześnie umarł.
 Zazdrościł ci  odparła.  Za wszelką cenę
chciał ci we wszystkim dorównać, ale nie potrafił.
Przyznał się kiedyś, że zapragnął mnie tylko dlate-
go, że wydawało mu się, że ty również mną się
interesujesz. Wygraną w tym wyścigu traktował
jak bardzo poważne wyzwanie.  Zaśmiała się
gorzko.  Zabawne, prawda? Dopiero kiedy siÄ™ ze
mną ożenił, dotarło do niego, że tobie wcale na
mnie nie zależy.
 I zaczął się za to na tobie mścić?
Zadrżała.
 Nie chcę o tym rozmawiać.
PrychnÄ…Å‚ gniewnie, wpatrujÄ…c siÄ™ ponad jej
głową wścianę. Wzmianka o nieszczęsnym psie,
140 DUMA I PIENIDZE
którego Barry kazał zastrzelić, po raz kolejny
uświadomiła mu, jak wyglądał jej związek z jego
kuzynem.
 To już przeszłość  powiedziała Coreen po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl