[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siebie chwiejnym krokiem w poszukiwaniu mięsa, a może śmierci, gnane uczuciem
głodu, którego nigdy nie uda im się w pełni zaspokoić.
Tulkh wsunął włócznię do kołczanu na plecach i wskoczył na jedno z przęseł nad
swoją głową podciągnął się i ruszył po nim do kontrolki, która wcześniej rzuciła
mu się w oczy. Dla stworzenia, które potrafiło wspiąć się na szczyt wieży i
przeczołgać się po szkle, taki dzwigar nie będzie stanowił większego wyzwania.
Jednak Tulkh zauważył coś, co być może nie przeważy szali bitwy na jego korzyść,
ale da mu pewnÄ… przewagÄ™.
A tylko tego potrzebował.
Przebił dłonią okno kabiny i poszerzył otwór na tyle, by móc przecisnąć się do
środka. Gdy się odwrócił, zobaczył przed sobą szeroki, zakrzywiony panel, za
którego pośrednictwem, jak zakładał, sterowało się salą treningową.
Truposze zbili się w jeszcze gęstszą masę i włazili teraz jeden na drugiego,
byleby tylko przejść dalej. Niektórzy już szukali sposobu, jak dostać się za nim
do górującej nad nimi kabiny. Tulkh rozłożył dłonie na panelu kontrolnym,
znalazł przycisk podpisany  Wahadło 17-155", i aktywował go.
Symulator zareagował natychmiast. Z sufitu, z przeciwnych stron sali, opuściły
się dwa potężne ramiona, przebijając się przez rojący się tłum ciał, rozrzucając
je na boki i posyłając w powietrze. Tulkh chrząknął, nie do końca zadowolony z
osiągniętego efektu. Nie tak lubił polować, ale stosunek sił przemawiał
przeciwko niemu i musiał wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do obrony. Na
chybił trafił aktywował kolejną sekwencję ćwiczebną. Wzdłuż sufitu otworzyły się
wnęki i wystrzeliły z nich pętle drutu kolczastego, w który zaplątały się
kroczÄ…ce chwiejnie, potykajÄ…ce siÄ™ i wrzeszczÄ…ce stworzenia.
Tulkh spojrzał na panel kontrolny. Ekran stojącego po prawej monitora migotał
jasnozielonym światłem, wyświetlając rozpisany w przejrzystym diagramie zestaw
Strona 63
joe Schreiber - Czerwone żniwa.txt
dostępnych opcji i oczekując jego decyzji. Tulkh wybrał  Kij Ponji" i wcisnął
przycisk  Wykonaj".
Z podłogi po prawej stronie pomieszczenia wystrzelił rząd prętów hydraulicznych,
które powinny były odepchnąć studentów Sithów lub nawet przebić ich stopy.
Ale stało się coś zupełnie innego.
Na ułamek sekundy przed pojawieniem się prętów stworzenia odskoczyły jedną
zwartą grupą niczym obdarzony zdolnością widzenia przyszłości organizm reagujący
na zbliżające się niebezpieczeństwo. Poruszały się z nieprawdopodobną wręcz
szybkością i zręcznością jakby wiedziały, co zamierza zrobić Tulkh, nim on sam
to sobie uświadomił.
Aowca spoglądał w dół z niedowierzaniem.
Czyżby korzystały z Mocy? Albo jakiejś jej odmiany?
Nie miał czasu, by głębiej się nad tym zastanowić. Stworzenia wspinały się na
uwolnione przez Tulkha wahadło i omijały czające się po obu stronach zagrożenie
- wiedziały, że siedzi w kontrolce i zamierzały go zabić. Nawet te, które
rozrzucił na boki, zdążyły już się pozbierać, i to w niespotykanym tempie. Tulkh
jeszcze mocniej zmarszczył brwi. Po raz pierwszy w życiu opuszczała go pewność
siebie.
Cofnął się o krok, analizując swoją sytuację, gdy nagle coś go uderzyło w ramię.
Odwrócił się na pięcie, gotów rozszarpać na kawałki istotę, która tak się do
niego podkradła, ale napotkał tylko utkwione w nim spojrzenie jasnych,
metalicznych oczu zamkniętych w chromowej obudowie. Gdy ich właściciel cofnął
się, wydając z siebie pełen zaskoczenia szmer, Tulkh uświadomił sobie, że stoi
przed nim droid protokolarny Scabrousa.
- Co ty tu robisz?
- Odpowiedz: proszę wybaczyć, sir, nie zamierzałem panu przeszkadzać, jedynie...
- Zamknij siÄ™.
- Zrozumiano. - %7łółte fotoreceptory droida obróciły się, gdy maszyna rozpoznała
łowcę. - Whiphid Tulkh? - W jego głosie dało się wyczuć zaskoczenie i
zakłopotanie. - O ile się nie mylę, Lord Scabrous odprawił pana jakiś czas temu.
Czyżby nie mógł pan znalezć wyjścia?
- Chyba można tak to ująć.
- Wyjaśnienie: jest po drugiej... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl