[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samotne krzesło w zupełnie innym stylu.
Jedyną ozdobą był zadeptany chodnik na podłodze. Ani
jednego obrazka czy zdjęcia.
W porównaniu z byle jakim domem reszta posiadłości
była prawdziwym rajem dla miłośnika koni. Wjeżdżając na
podjazd, zauważyła znakomicie utrzymane stajnie, a także tor
do ćwiczeń. Nie zdziwiła się, że Jake wszystkie swoje
pieniÄ…dze wydaje na trenowane przez siebie konie. Robi to, o
czym zawsze marzył.
A potem, po dniu ciężkiej pracy, wraca tutaj... Do
ciemnego, nieprzyjaznego domu, zimnego pieca, ciszy.
SÄ…dzÄ…c po zdziwieniu, z jakim powitano go dziÅ› na torze, od
tamtego wydarzenia unika też znajomych. I nie ma żadnej
rodziny. Ojciec zniknął, kiedy Jake był jeszcze dzieckiem, a
matka umarła, kiedy miał lat szesnaście. Od tamtej pory zdany
był tylko na siebie i na wszystko, co ma, musiał ciężko
zapracować. Chorobliwie dumny, wybrał samotną walkę o
oczyszczenie swego imienia, bo nie chciał zmuszać przyjaciół,
by wybierali, komu mają wierzyć - jemu, czy najbardziej
szanowanemu człowiekowi w mieście.
Zrobiło jej się smutno, przekonywała jednak samą siebie,
że to ten ponury dom tak ją nastroił. Jake nie zniósłby
niczyjego współczucia.
W zamyśleniu poklepała oparcie zniszczonej kanapy i
ruszyła w stronę kuchni. Po drodze, mijając okrągły stolik w
jadalnym aneksie, strąciła leżące na nim koperty. Zaklęła pod
nosem, przyklękła i podniosła jeden z listów.
Pilne.
Czerwone litery na kopercie przeraziły ją. Chciała
zostawić listy na ziemi, ale bała się, że Jake oskarży ją, że
grzebała w jego rzeczach. Szybko zebrała resztę kopert. Każda
z nich miała jakiś urzędowy, groznie brzmiący stempel. Pilne.
Ostatni termin. Anulowano.
Kiedy pierwszy raz usłyszała o jego kłopotach, myślała
tylko o ich prawnych konsekwencjach. Dopóki nie dotarło do
niej, że sprzedał swego chevroleta, bo zabrakło mu pieniędzy
na opłaty, nie miała pojęcia, że oskarżenia Lincolna mogą
zniszczyć jego interesy. Nawet wtedy nie podejrzewała, że
wpadł w aż takie tarapaty.
Podeszła do okna i spojrzała na pobliskie padoki. Tak jak
się obawiała, nie było na nich ani jednego konia.
Od razu stanÄ…Å‚ jej przed oczami obraz Jake'a takiego,
jakiego znała dawniej - jego rozświetlone oczy, kiedy mówił o
ziemi, którą będzie kiedyś miał, i o koniach, które będzie
trenował.
I taki, jakim zobaczyła go dziś - dumnie uniesiona broda,
kiedy rozmawiał z kolegami na torze, tęsknota w jego oczach,
kiedy patrzył, jak inni robią to, co tak ukochał, bezradność,
jaką musiał czuć, kiedy przed paroma godzinami wrócił do
własnych pustych stajni i pastwisk.
Jak on sobie daje radę? Większości rachunków
najwyrazniej nie płaci, ale co z podatkiem za ziemię, z
opłatami za wywóz nieczystości, różnymi ratami? A jedzenie?
Przecież musi coś jeść!
Gdzieś w głębi domu skrzypnęły jakieś drzwi. Zoe
wiedziała, że za chwilę wejdzie tu Jake i zobaczy smutek i
niepokój na jej twarzy. Nie, nie może mu tego zrobić. Nie
może urazić jego dumy. Choć bardzo chciało jej się płakać,
zmusiła się do uśmiechu.
- No, jak, smoking pasuje? - spytała, odwracając się ku
niemu. - To jeden ze starszych.
Na jego widok słowa uwięzły jej w gardle. To
niemożliwe, by mężczyzna, który nosi dżinsy, jakby się w
nich urodził, w smokingu, który nawet nie jest jego
własnością, wyglądał aż tak oszałamiająco. Nie mogła
oderwać od niego oczu.
Jeśli dziś wieczór gdziekolwiek z nim wyjdziesz,
Murdock, napytasz sobie biedy, ostrzegł ją głos rozsądku.
Zrezygnuj, zanim zrobisz coś głupiego.
Za pózno. Wieczór, który mieli przed sobą, był zbyt
kuszÄ…cy. ZresztÄ… to tylko kilka godzin, w dodatku w otoczeniu
przyjaciół i rodziny. Co złego może się stać?
Odsunąwszy od siebie ostatnie wątpliwości, uśmiechnęła
siÄ™ szeroko.
- Mogę ci zadać to samo pytanie, co ty mnie?
- O coś pytałem? - zdziwił się Jake.
- Czy tam w ogóle jest coś pod spodem? Zaskoczony Jake
parsknął śmiechem. Flirciara!
- No, w każdym razie na pewno nie rajstopy - odparł,
przypominając sobie jej prowokującą odpowiedz. - A jeśli nie
wierzysz, możesz sama sprawdzić.
Patrzył na nią śmiało, jak w dawnych czasach, i przez
ułamek sekundy była gotowa to zrobić. Ale to przecież on dał
jej nauczkę, której nigdy nie zapomni. Spojrzała na zegarek,
udając, że się waha.
- Jaka szkoda! Niestety, nie mamy czasu - oznajmiła
niewinnie.
- No, cóż, chyba jakoś to przeżyjesz - parsknął śmiechem
Jake. - No, to ruszajmy, zanim któreś z nas zmieni zdanie.
Posłusznie wyszła za nim na dwór. Kiedy na widok jej
auta, tym razem eleganckiego jaguara, stanÄ…Å‚ jak wryty,
postanowiła zrobić wszystko, by nic nie zepsuło tego miłego,
swobodnego nastroju.
- To tylko samochód - powiedziała cicho. - Cztery koła i
silnik. Ale jeśli wolisz jechać twoim, to nie ma sprawy.
Z bardzo poważną miną Jake przez chwilę rozważał tę
możliwość. Potem jednak spojrzał na jej suknię i potrząsnął
głową.
- Jest zbyt zakurzony. Chyba nie chcesz pojawić się na
przyjęciu jako córka młynarza. Jedziemy tym.
Widząc jego zaciśnięte usta, nie dyskutowała dłużej. Bez
słowa wsiadła do auta. Nie ośmieliła się jednak
zaproponować, by to on prowadził.
Od tej chwili było już tylko coraz gorzej.
W milczeniu dojechali do miasta, a kiedy parkowali przed
Bluff Creek, jednym z najelegantszych klubów Austin,
milczenie przerodziło się w napięcie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 04 Dziecko miłości
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 122 Zemsta lorda
- 01. Herron Rita Intryga i Miłość Naoczny świadek
- Millman Dan Droga miłującego pokój wojownika
- 0745. Hohl Joan W pułapce miłości
- Nicholas Sparks Kronika pewnej miłości
- Markiz de Sade Zbrodnie miłości
- Cartland Barbara Pokusa miłości
- Diana Palmer Miłośćbez granic
- 01 Wzgórze spełnionych nadziei Howard Linda MacKenzie Naznaczeni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zipek123.pev.pl