[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szulę zarzucił sobie na ramiona.
- Musimy uważać, żeby nie nasypać piachu do
jedzenia - zauważyła.
- PomyÅ›laÅ‚em i o tym. ZabraÅ‚em duże przeÅ›cierad­
ło. Rozłożymy je dla ochrony.
Charlotte wyjęła jedzenie, a Iannis otworzył bu-
^5
MAGIA GRECKIEJ WYSPY
telkę z retsiną. Nalał wina do kieliszków i podał jej
jeden.
- Sigyia! Na zdrowie! - StuknÄ™li siÄ™ szklanecz­
kami.
- Iannis. przygotowałeś prawdziwą ucztę! Ilu gości
chciałeś zaprosić? - spytała, patrząc na rozłożone na
prześcieradle przekąski.
- Niczego nie planowaÅ‚em. DziaÅ‚aÅ‚em pod wpÅ‚y­
wem chwili. PiÄ™kny dzieÅ„, Å›liczna dziewczyna w mo­
im samochodzie... Spróbuj taramasalaty. - Podsunął
jej pojemnik z pastÄ… z ikiy.
Charlotte zajadała ze smakiem. Wśród smakołyków
znalazła ser feta. oliwki i niewielkie paszteciki ze
szpinakiem.
- Jak one się nazywają? - zaciekawiła się.
- Spanokopita. Zwieżutkie, prosto z piekarni
w miasteczku. - Dolał jej wina.
- Wyborne!
Na deser zjadła świeżą morelę. Była dojrzała
i miękka. Potem położyła się na plecach, wsparta na
łokciach. Wokół słychać było jedynie plusk fal. po-
dzwanianie kozich dzwonków na wzgórzach i krzyki
mew. Miała wrażenie, że znalezli się na bezludnej
wyspie.
- Jak tu pięknie - powiedziała cicho, jakby do
siebie.
Iannis wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ obok niej.
- Bardzo się cieszę, że pochwala pani mój wybór
restauracji. - ChciaÅ‚ podtrzymać lekkÄ…, niezobowiÄ…zu­
jÄ…cÄ… atmosferÄ™.
Spojrzał na Charlotte. Usta miała wyczekująco
76
MARGARET BARKER
rozchylone. PrzypomniaÅ‚ mu siÄ™ ich pocaÅ‚unek w wo­
dzie. Wtedy się nie opierała. Jeśli teraz nie wyrazi
chęci, to przecież...
Charlotte poczuła zmysłowy dreszcz, kiedy Iannis
pochylił się nad nią i zaczął ją całować. Zamknęła
oczy i objęła go ramionami. Byli teraz na suchym
lądzie, nie musiała się martwić, że utoną.
PrzywarÅ‚a do niego, czujÄ…c, jak narasta w nim pod­
niecenie. Jego dłonie pieściły ją i pobudzały. Usłyszała
swój własnyjęk rozkoszy. Nie potrafiła dłużej panować
nad sobą. Z radością poczuła, że Iannis również nie
zamierzał się powstrzymywać. Kiedy w nią wniknął.
krzyknęła głośniej, czując zbliżające się spełnienie.
Pierwszy raz w życiu przeżywała coś takiego.
Kiedy jakiś czas pózniej przytulił ją czule do siebie,
z jej oczu popłynęły łzy. Jakikolwiek będzie efekt tej
chwili zapomnienia, zostanie ona na zawsze w jej
pamięci.
Położyła głowę na piersi Iannisa i głęboko zasnęła.
ObudziÅ‚ jÄ… jakiÅ› brzÄ™czÄ…cy dzwiÄ™k, któiy w pierw­
szej chwili wzięła za kozi dzwonek. Nie chciaÅ‚a jesz­
cze wracać do rzeczywistości, więc nie otwierała oczu.
Poczuła, że swędzi ją nos i zobaczyła, że to Iannis
łaskotał ją jodłową gałązką.
Uśmiechnęła się do niego i przeciągnęła leniwie.
z zadowoleniem. Ani trochę nie przejęła się tym. że
znów jest naga. Pózniej przyjdzie czas otrzezwienia,
teraz cieszyła się chwilą.
- WÅ‚aÅ›nie dzwonili z przychodni - oznajmiÅ‚ Ian­
nis. - Musimy wracać.
MAGIA GRECKIEJ WYSPY
77
- Och. nie!
- Niestety. - Uśmiechał się do niej czule. - Jak
chcesz, możesz tu zostać, ale będziesz musiała wracać
na piechotÄ™, a to daleka droga.
- W takim razie lepiej będzie, jak pojadę z tobą.
- Zaczęła się ubierać- Iannis dotknął jej policzka.
- Zanim wyruszymy, chcę ci powiedzieć, że...
- Nic nie mów. Stało się. Nie zastanawiajmy się.
dlaczego, bo możemy wszystko zepsuć.
- To było cudowne i... - Głos mu zamarł. Charlotte
miaÅ‚a racjÄ™. Analizowanie tego. co siÄ™ staÅ‚o, nie do­
prowadzi do niczego dobrego.
- Ja też uważam, że było cudownie - rzekła cicho.
Zdała sobie sprawę, że ich znajomość nieodwracalnie
się zmieniła. Nie mogli już się cofnąć... nawet gdyby
chcieli.
ROZDZIAA PITY
Iannis oparł ramię na fotelu Charlotte, wjeżdżając
na wstecznym biegu pod górę.
- Zawrócimy, jak wjedziemy na szerszy odcinek
drogi - wyjaśnił. - Tutaj moglibyśmy zakopać się
w piachu.
- I musielibyÅ›my nocować na plaży. KuszÄ…ca per­
spektywa. A tak właściwie to co się stało? Dlaczego
wracamy?
Iannis zmarszczył brwi.
- Nie jestem pewien. Marina powiedziała tylko, że
to nie żaden wypadek, ale ktoś koniecznie chce się ze
mną widzieć. Kiedy ją wypytywałem, o co chodzi,
twierdziła, że nie słyszy, bo są jakieś zakłócenia i że
wszystko mi wyjaśni na miejscu.
- Dziwna sprawa.
- Bardzo dziwna. Marina zwykle doskonale sobie
radzi z nieproszonymi gośćmi, ale tym razem to pew­
nie wyjÄ…tkowo uparty okaz. Nie chcÄ™. żeby miaÅ‚a ja­
kieś nieprzyjemności. To doskonalą sekretarka i bez
niej utonÄ…Å‚bym w papierkowej robocie. Gdyby nie jej
upomnienia, nie odpowiedziałbym na pismo adwokata
Fiony i rozwód nie zostałby orzeczony tak szybko.
- A to ma dla ciebie takie wielkie znaczenie?
- Olbrzymie! Nie masz pojęcia, jaki teraz czuję się
79
MAGIA GRECKIEJ WYSPY
wolny. - Zerknął na nią ze znaczącym błyskiem
w oku. - No. właściwie teraz już masz pojęcie.
Uśmiechnęła się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl