[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Chciałbym zobaczyć co się stanie z pociskiem.
Prawdę mówiąc, wujek Al. Nie wie co o ty wszystkim myśleć. Nie widział Martego, ani nie
był w Tarker Mill od 3 lipca. Jak łatwo mógł przewidzieć, jego siostra, a matka Martego, jest
wściekła na Ala za te fajerwerki.  Marty mógł zginać, ty głupi dupku! Co na Boga przyszło
Ci do głowy? - wrzeszczy jego siostra do słuchawki telefonu.
 Wydaje mi się, że to właśnie fajerwerki ocaliły życie ch... - zaczyna Al., jednak w tym
momencie słychać ostre klikniecie i w tym momencie połączenie zostaje przerwane. Jego
siostra jest uparta, jeżeli nie chce czegoś słuchać, to tego nie posłucha.
Pózniej na początku tego miesiąca Marty zadzwonił do niego-  Muszę się z tobą zobaczyć
wujku - powiedział-  Jesteś jedyną osobą z którą mogę porozmawiać .
 Posprzeczałem się ostatnio z twoją mamą, chłopcze - odpowiedział Al.
 To bardzo ważne. Proszę, proszę .
Przyjechał więc, przełamał lodowate, potępiające milczenie jego siostry i w zimny, jasny
grudniowy dzień Al wziął Martego na przejażdżkę swoim sportowym samochodem.
Wcześniej ostrożnie umieścił go na miejscu dla pasażera.
Tylko tego dnia nie było szalonej prędkości i żadnego dzikiego śmiechu, wujek Al słuchał
jedynie tego co Marty miał do powiedzenia. W miarę jak Marty opowiadał, Al zadawał coraz
więcej pytań.
Marty rozpoczął swoją historię znowu opowiadając Alowi o wspaniałej torbie z fajerwerkami
i o tym jak rozsadził lewe oko stworzenia za pomocą petardy o nazwie  Czarny Kot . Pózniej
opowiedział o Halloween i o wielebnym Lowie. Następnie powiedział o tym jak zaczął
wysyłać anonimowe listy do wielebnego... anonimowe poza dwoma ostatnimi, napisanymi po
morderstwie Milta Sturmfullera w Portland. Te dwa podpisał w ten sam sposób, jak nauczono
go na lekcjach angielskiego:  Pański oddany Marty Coslaw .
 Nie powinieneś wysyłać listów temu człowiekowi. Ani anonimowych, ani żadnych innych!
 powiedział ostro wujek Al  Jezu Marty! Czy przyszło Ci na myśl, że możesz się mylić?
 Jasne, że tak - odpowiedział Marty-  Właśnie dlatego podpisałem się na dwóch ostatnich
listach. Nie zapytasz mnie co się stało? Nie zapytasz się mnie, czy nie zadzwonił do mojego
ojca i powiedział, że wysyłam mu listy mówiące, żeby się zabił, albo, że depczemy mu po
piętach?
 Nie zrobił tego, prawda? - zapytał Al znając już odpowiedz.
 Nie. - odpowiedział cicho Marty-  Nie rozmawiał z moim tatą, ani z moją mamą, ani ze
mnÄ….
 Marty są setki powodów dla któr...
 Nie. Jest tylko jeden. To On jest wilkołakiem, to On jest Bestią. To On, a teraz czeka na
pełnię księżyca. Jako wielebny Lowe nie jest w stanie nic zrobić. Jednak jako wilkołak może
wiele. Marty wypowiedział to z taką chłodna prostotą, że Al był już prawie przekonany.
 Dobrze, więc czego chcesz ode mnie? - zapytał Al.
Marty mu powiedział. Chciał dwie srebrne kule i pistolet, żeby móc je wystrzelić. Chciał
również, żeby wujek Al przyszedł do nich na Sylwestra, w noc pełni księżyca.
 Nie zrobię tego - powiedział Al.-  Marty, jesteś dobrym dzieciakiem, ale stajesz się
pokręcony. Sądzę, że z powodu przykucia do wózka dajesz się ponosić wyobrazni.Jeżeli
jeszcze raz to przemyślisz, zgodzisz się ze mną.
 Być może. Jednak pomyśl, jak będziesz się czuł jeśli w Nowy Rok dostaniesz telefon, że
leżę martwy w moim łóżku, rozszarpany na strzępy? Czy chcesz mieć to na sumieniu,
wujku?
Al. chciał coś powiedzieć, lecz z trzaskiem zamknął usta. Spojrzał na drogę słysząc, że
przednie koła jego Mercedesa zagrzebują się w śniegu. Wrzucił wsteczny i zaczął
wycofywać. Walczył w Wietnamie i za swoją służbę otrzymał parę medali: udanie uniknął
kłopotów z kilkoma żwawymi, młodymi damami, a teraz czuł się złapany i uwięziony przez
swojego dziesięcioletniego siostrzeńca. Swojego dziesięcioletniego, kalekiego siostrzeńca.
Oczywiście, że nie chciał mieć czegoś takiego na sumieniu- nie chciał nawet myśleć o takiej
możliwości. I Marty o tym wiedział. Jakby wyczuwał, że jeżeli istnieje chociaż jedna szansa
na tysiąc, że ma rację to wujek Al przyjedzie.
Cztery dni pózniej, 10 grudnia, wujek Al. zadzwonił.  Wspaniała wiadomość. - ogłosił Marty
swojej rodzinie, wjeżdżając na swoim wózku do salonu-  Wujek Al przychodzi do nas na
Sylwestra!
 Co to, to nie! - mówi jego matka swoim najchłodniejszym, obcesowym tonem.
Marty się tym nie przejął.  Jejku przepraszam, ale już go zaprosiłem - rzekł-  Powiedział, że
przyniesie wybuchowy proszek, specjalnie do kominka.
Jego matka przez resztę dni zerkała krzywo na Martego... ale nie oddzwoniła do brata, żeby
mu powiedzieć by trzymał się stąd z daleka.. I to była najważniejsza sprawa.
Przy kolacji Katie wyszeptała mu do ucha z wyrzutem:  Zawsze dostajesz to, co chcesz.
Tylko dlatego, że jesteś kaleką!
Szczerząc zęby w uśmiechu Marty szepnął jej w odpowiedzi:  Ja Ciebie również kocham,
siostrzyczko.
 Ty mały połamańcu! - powiedziała i uciekła.
I oto Sylwester. Matka Martego była pewna, że Al się nie pokaże, z powodu nasilającej się
zamieci. Wiatr wył i zawodził prowadząc przed sobą śnieg. Prawdę mówiąc również Marty
miał chwile zwątpienia... jednak wujek Al przyjechał około ósmej. Tym razem nie prowadził
swojego Mercedesa, ale pożyczony wóz z napędem na cztery koła.
Przed jedenastą trzydzieści wszyscy członkowie rodziny, za wyjątkiem ich dwóch,
udali się do łóżek. Tą część Marty przewidział doskonale. Mimo, że wujek Al ciągle
sprzeciwiał się całej sprawie, przyniósł nie jeden, a dwa rewolwery, które wcześniej ukrył pod
swoim grubym, zimowym płaszczem. Ten ze srebrnymi kulami w środku, bez słowa
przekazał Martemu, zaraz po tym jak cała rodzina udała się do łóżek (jak gdyby zaznaczając
swoją obecność, matka Martego idąc spać, trzasnęła drzwiami sypialni, którą dzieli z mężem-
trzasnęła nimi na prawdę mocno). Drugi rewolwer jest naładowany bardziej tradycyjnymi
pociskami... jednak Al. uważa, że jeśli ten szaleniec ma zamiar wedrzeć się tutaj dziś w nocy
(a gdy czas mija i nic siÄ™ nie dzieje, on wÄ…tpi w to coraz bardziej), to Magnum. 45
powstrzyma go.
Teraz w telewizji kamery coraz częściej pokazują wielką świecącą kulę na szczycie Allied
Chemical Buildings na Times Square. Kilka ostatnich minut tego roku powoli mija. TÅ‚um
wiwatuje. W rogu, naprzeciwko telewizora, ciągle stoi świąteczna choinka Coslawów. Powoli
schnie, stopniowo staje się brązowa. Wygląda smutno, obnażona ze swoich prezentów.
 Marty nic... - zaczyna wujek Al, a wtedy duże okno w salonie wybucha wrzucając do
wewnątrz kawałki szkła i wpuszczając zawodzący, czarny wiatr, wirujące płatki śniegu i...
Bestię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl