[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poproszę napój cytrynowy powiedział twardym głosem.
A więc tak miało to wyglądać, pomyślała Lindy napełniając kubek. Uprzejmość
pomieszana z niechęcią.
Wręczyła mu napój i przystąpiła do obrony.
Thad, co mogę powiedzieć? Przepraszam. Skąd mogłam wiedzieć, \e ten
stary zjawi siÄ™ na nieoczekiwanÄ… inspekcjÄ™?
Zostawiłaś mnie samego rzucił oskar\ycielsko.
Czy mo\emy pomówić o tym pózniej? zapytała rozsądnie.
Kiedy? Czy kiedykolwiek jesteśmy sam na sam?
Spróbujmy porozmawiać o wszystkim po kolei zaproponowała mając
nadzieję, \e nikt nie podsłuchuje.
Thad stał wpatrując się w nią bez słowa, jakby czekał, a\ sprowokuje go do
wybuchu.
W tym momencie wróciła Alice i spojrzała na Lindy pytająco.
Mo\e zmienić cię na chwilę? zaproponowała.
Dziękuję ucieszyła się Lindy. Chcesz być ze mną sam na sam? spytała
Thada. Chodz!
Przeszli przez parkiet i wyszli na dwór. Był piękny wieczór. Idealna noc na
randkę, pomyślała Lindy. Niestety, była to ostatnia rzecz, jaką Thad mógł mieć na
myśli.
Poprowadziła go do małego parku, który znajdował się nie opodal, z dala od
ciekawskich oczu.
Mów powiedziała. Krzycz, jeśli chcesz. Wyrzuć to z siebie.
Thad spojrzał na nią twardym wzrokiem.
Mogłaś chocia\ zostać tam, \eby stawić czoło nieprzyjemnej sytuacji. Ale nie
jesteÅ› w tym najlepsza, prawda? Przemykasz przez \ycie, zostawiajÄ…c jednÄ…
katastrofÄ™ po drugiej i pozwalasz, \eby inni po tobie sprzÄ…tali.
Lindy policzyła do dziesięciu, potem do dwudziestu. Nie tylko Thad miał
gorący temperament. Jednak kłótnia oddaliłaby ich od siebie jeszcze bardziej, a
tego przecie\ nie chciała. Ze zdumieniem uświadomiła sobie, \e pragnie
przywrócić harmonię między nimi. Thad stał się dla niej tak wa\ny, \e zaczęła
zastanawiać się, czy nie zostać dłu\ej w Corrigan.
Czy naprawdę myślisz, \e moja obecność cokolwiek by zmieniła? zapytała.
Gilbert Foster gardzi mną. Zanim został komisarzem, był dyrektorem mojej
szkoły, miałam z nim ciągle na pieńku. Zostawiłam was samych, bo myślałam, \e
to najsensowniejsza rzecz, jaką mo\na było zrobić.
Mogłem stracić pracę. Nie wiesz, co to znaczy, bo nigdy w \yciu nie miałaś
stałej pracy... Przerwał.
Lindy, nie chciałem tego powiedzieć.
Ale przeprosiny przyszły zbyt pózno. Ta uwaga sprawiła ból tak silny, \e Lindy
musiała powstrzymywać łzy. Azy! Nie płakała na serio od lat.
Mylisz się powiedziała dr\ącym głosem. Rozumiem, ile znaczy dla ciebie
twoja praca. Nigdy celowo nie zrobiłabym niczego, \eby cię jej pozbawić.
Starała się odzyskać równowagę. Czy masz powa\ne kłopoty?
To, co normalnie byłoby krótką rutynową kontrolą, stało się czterogodzinną
rozprawą. Najpierw przez godzinę tłumaczyłem się, co robiłem w biurze ubrany jak
głupek... Zamilkł na chwilę.
Co się stało? zapytała Lindy.
Wyobra\ałem sobie właśnie, jak to wyglądało w oczach Gilberta. To musiał
być szok, zobaczyć takiego porządnego szeryfa w idiotycznej czapce, tańczącego w
poczekalni... Przerwał znowu, po czym stało się coś graniczącego z cudem. Thad
Halsey zaczął się śmiać nie tak jak zwykle, powściągliwie, ale na cały głos, a\ się
ziemia trzęsła.
Lindy odetchnęła z ulgą.
Czy widziałaś wyraz jego twarzy? zapytał Thad chwytając powietrze. Był
taki czerwony, myślałem, \e pęknie.
Stał tam, jakby natknął się na orgię. Lindy zaczęła skręcać się ze śmiechu.
Co tu się, na litość boską, dzieje?" zacytowała groznym głosem.
Kiedy uspokoili się na tyle, by odetchnąć, Thad objął Lindy i przyciągnął ją do
siebie.
Przepraszam, Lindy. Nic takiego mi się przedtem nie zdarzyło i nie
wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Musiałem kogoś oskar\yć, ty byłaś najbli\ej.
To nie twoja wina.
Owszem, moja wina. Nie myślę o konsekwencjach, kiedy robię coś
impulsywnie. Czy to ci bardzo zepsuje akta?
Dostałem oficjalne upomnienie z powodu szampana. Cofną je, jeśli będę
zachowywał się bez zarzutu przez najbli\sze sześć miesięcy.
To nie powinno być dla ciebie problemem powiedziała nadal przytulona do
niego. Będę trzymać się z daleka od twojego biura. Miałeś rację, \e przysporzę ci
samych kłopotów.
ććć... Wystarczy. To ja przepraszam. Powiedziałem rzeczy, których nie
powinienem mówić.
Powodował tobą gniew. Ju\ zapomniałam o wszystkim.
Thad pogładził pieszczotliwie jej plecy i nastrój pomiędzy nimi zmienił się z
przyjacielskiego na inny, du\o bardziej niebezpieczny.
Lindy zaczęła myśleć o czymś, co mogłoby uczynić atmosferę l\ejszą i udało
jej siÄ™.
Cholera. Nie dałam ci nawet prezentu.
Prezentu? Thad odsunął ją od siebie i poło\ył jej ręce na ramionach. Nie
musiałaś...
Sięgnęła do torby i wyjęła małe pudełko.
Mo\e ci się nie spodobać ostrzegła.
Niepewność i oczekiwanie malujące się na jego twarzy świadczyły, \e nie był
przyzwyczajony do otrzymywania prezentów. Lindy zastanawiała się, czy
ktokolwiek myślał o jego urodzinach, kiedy był dzieckiem.
Thad otworzył pudełko i przez kilka sekund wpatrywał się zdumiony w pasek z
czerwonej skóry. Potem uśmiechnął się.
To dla Freddy powiedział cicho.
Na medaliku jest jej imię, twój adres i telefon, na wypadek, gdyby się kiedyś
zgubiła wyjaśniła Lindy.
Czy myślisz, \e gdyby się zgubiła, próbowałbym jej szukać? spytał Thad.
Thad, przyznaj siÄ™, masz bzika na punkcie tego psa.
Miałem bzika, \e w ogóle zgodziłem się ją wziąć. Miałaś znalezć jej dom
przypomniał.
Próbowałam, naprawdę. Dałam nawet ogłoszenie do gazety. Nikt jej nie chce.
Thad uśmiechnął się i odło\ył obro\ę do pudełka.
Doktor Wang powiedziała, \e według niej Freddy jest półrottweilerem. Czy
wiesz, jak wielkie sÄ… rottweilery?
Mo\e jest te\ w połowie ratlerkiem odparła Lindy. Chodzmy lepiej do
środka, zanim te małe potwory podpalą salę. Wstała i zarzuciła sobie torbę na
ramię. Thad zatrzymał ją jednak obejmując ręką w pasie.
Poczekaj.
Lindy zatrzymała się nie wiedząc, co jeszcze mógłby chcieć. Kiedy jednak
spojrzała w jego czyste brązowe oczy, których spojrzenie było pieszczotą,
zrozumiała.
Czy masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?
Muszę tu zostać i posprzątać.
Powinienem się był domyślić. Thad westchnął zniecierpliwiony. Zawsze
coś wykombinujesz, \ebyśmy nie byli sami.
A ja myślałam, \e jestem taka sprytna mruknęła Lindy uciekając
wzrokiem przed jego badawczym spojrzeniem.
Dlaczego, Lindy? Czego siÄ™ obawiasz?
Czy musisz pytać? Dr\ę za ka\dym razem, kiedy mnie dotykasz.
Wiem. Chyba naszą energią moglibyśmy oświetlić cały ten cholerny okręg.
Czy nie chciałabyś tego sprawdzić?
Wolałabym nie wiązać się z tobą w taki sposób, Thad.
Dlaczego nie?
Do licha, zadawał trudne pytania.
Bo... Za bardzo cię lubię, \eby pozwolić ci się wplątać ze mną w taką
sytuacjÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- Karen Young Musi zdarzyć sicę cud
- Robards Karen Dziewczyny z plaĹźy
- Kroniki Drugiego Kregu 2 Piolun i Miod
- Folotted a csillag Sarah Garden
- C Lin Carter Conan obieśźyśÂ›wiat
- D W Buffa Black Rose [german] (pdf)
- (55) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Relikwia Krzyśźowca
- Bronwyn Williams The Mariner's Br
- Fred Saberhagen The Book of the Gods 02 Ariadne's Web
- Gregory Benford Galactic Centre 06. Sailing the bright eternity
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- assia94.opx.pl