[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jarda, ten sam teren. . . ten sam kształt!
Nie możemy stać tu w nieskończoność. Carl wyciągnął rękę, poczuł ciężkie
krople burzowego deszczu. Zaraz lunie.
Myślę, że możemy wracać. Chris odwrócił się, zaczął popychać Pamelę w gó-
rę piaszczystego zbocza, z trudem hamował pragnienie ruszenia biegiem.
I nawet, kiedy odnalezli już drogę powrotną, prześladowało go ciągle uczucie, że
jest obserwowany, jakby czarny basen był wielkim okiem, śledzącym każdy jego ruch,
jakby nienawidził go za to, że tu wrócił. Jakby usiłował uczynić go posłusznym sobie.
109
* * *
Ralph Grafton wytrzeszczył oczy w przerażeniu i niedowierzaniu. W ciągu nieca-
łej minuty szmat suchego lądu obrócił się w czarne jezioro, dzwig się zapadł, a dwa
buldożery szybko tonęły.
Wszyscy stali i patrzyli, nikt nie spytał nawet dlaczego tak się stało. Bo, nie było
odpowiedzi. Ktoś rzucił szeptem hipotezę, że grunt znowu osiadł, ale nikt w to nie
uwierzył.
Inspektor policji potrząsał głową w oszołomieniu; pózniej ogarnęła go desperacja.
Poszarpane resztki motocykla zostały spłukane przez potężną falę. Nie znalezli ciała
i z całą pewnością nie znajdą go teraz.
Wydawało się, że ziemia się. . . rozstąpiła powiedział sierżant i poczuł się
głupio, wypowiadając te słowa. Wszyscy to widzieli, nikt nie mógł tego wyjaśnić. Może
tylko miejscowi, których przesądy tak szybko stawały się rzeczywistością. Ale nikt nie
chciał ich słuchać, albo może bali się tego, co mogliby usłyszeć. . .
110
Grafton oddalił się od tłumu, czuł się rozbity fizycznie i psychicznie. Jego najlep-
sze tereny budowlane znalazły się pod wodą. Gdzieś głęboko w dole, poza zasięgiem
przyrządów geometrów, musiała znajdować się jakaś naruszona skalna formacja, być
może osłabiona przez codzienne wstrząsy spowodowane eksplozjami w żwirowniach
i w końcu olbrzymie ciśnienie wypchnęło wodę. Teren nie nadawał się do osuszenia, do
zagospodarowania. Spodziewał się, że cofną mu pozwolenie. Skrzywił się. Ta ziemia
nie przyda się na nic, nikt jej nie kupi.
Nie zwracał uwagi na deszcz, nawet nie przyspieszył kroku, kiedy jego koszula
i spodnie zaczęły nasiąkać wodą. Było ciemno, jak w nocy, choć to tylko pózne majowe
popołudnie. Dotarł do dużego domu, poszukał klucza w przemoczonej kieszeni. Chciał
zmienić szybko ubranie i udać się do Minwortha głównego planisty. Trzeba coś
zrobić, zanim sytuacja nie wymknie się im z rąk, o ile już się to nie stało.
Zamek był oporny, musiał użyć siły, prawie zgiął klucz. Do diabła, nowe drzwi
frontowe ciągle nie zostały zamontowane, a na domiar wszystkiego nie było żadnego
znaku od ekipy robotniczej.
Nagły dzwonek telefonu wdarł się w jego myśli.
111
Aparat zdawał się podskakiwać na małym stoliku, jakby podkreślając pilność we-
zwania. Pomyślał, że to może Lynatte, zła, że nie dzwonił. Ale przecież próbował. Wil-
gotnymi palcami spokojnie ujął słuchawkę.
Grafton, słucham.
Czekał, aż rozmówca się odezwie, ale odpowiedziała mu tylko cisza, przerywana
słabym trzeszczeniem.
Kto to?
Brak było odpowiedzi, lecz miał odbierające odwagę uczucie, że linia nie jest mar-
twą. Czuł, że nie był to nawet szmer czyjegoś oddechu, raczej. . . obecność. Zadrżał,
zdał sobie sprawę, że jest mu zimno.
O co chodzi? krzyknął, miażdżąc prawie słuchawkę. Kto to?
I nagle linia zamarła, rozległ się tylko wibrujący ton. Rzucił z trzaskiem słuchawkę,
odczekał chwilę, podniósł ją znowu i położył na stole. Jakiś miejscowy wariat próbował
zaśmiać się głośno, ale śmiech był fałszywy, podszyty strachem. Jeśli znowu zadzwonią,
będą tracić swój własny czas, nie jego pomyślał z wściekłością.
112
Ruszył ku schodom, jego kroki odbijały się echem w pustym hallu. Zatrzymywał się
co chwilę, nasłuchiwał, podświadomie spodziewając się usłyszeć dzwięk, którego lękał
się najbardziej.
Skrobanie. . . szczurów! Tylko, że tu nie było szczurów.
Nie wiedział, skąd dobiega ten dzwięk, bo milkł, kiedy rozglądał się dookoła. Ruszył
biegiem, pokonując po trzy stopnie naraz, wpadł do łazienki, odkręcił do oporu oba
kurki, mając nadzieję, że zdoła zagłuszyć to. . . pukanie w okno!
Szum wody przypomniał mu przerażający odgłos ryk olbrzymiej fali, wznoszącej
się z wnętrza ziemi, rozlewającej się znowu w starych granicach Ssącego Dołu!
Zatrzasnął drzwi łazienki, zamknął zardzewiały zamek. Dopiero wtedy poczuł się
bezpieczny.
ROZDZIAA SZSTY
Wziąłeś od niego pieniądze, prawda Claude? May Minworth utkwiła w swym
mężu oskarżycielskie spojrzenie. Nie okłamuj mnie, przyjąłeś łapówkę. Możesz
pójść do więzienia, jeśli się o tym dowiedzą!
Claude Minworth oblizał nerwowo wargi, odwrócił głowę tak, by żona nie mogła
zobaczyć jego twarzy. Był czterdziestodwuletnim, otyłym mężczyzną o różowej cerze,
którą jego rodzice określali kiedyś jako zdrową różaną czerwień . Przylizane, czar-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- CAĹYYYY Smith Lisa Jane PamiÄtniki wampirĂłw 05 PowrĂłt o zmierzâŚ
- L.J. Smith Vampire Diaries 04 Dark Reunion
- Higgins Clark Mary ĹmierÄ wĹrĂłd róş
- Guy N. Smith Throwback
- Guy N. Smith Wyspa
- Balzac Grand homme de province a Paris
- Jack Higgins AniośÂ śÂmierci
- Bialolecka Ewa Tkacz Iluzji
- Dominika van Eijkelenborg CzuśÂy punkt
- 1045. Lennox Marion Powrót ksićÂśźniczki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- littlewoman.keep.pl