[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiek niewoli Melkora i krasnoludowie zaczęli zdradzać zaniepokojenie; opowia-
dali królowi Thingolowi, że Valarowie nie wykorzenili do szczętu zła na Północy,
a niedobitki potworów mnożą się od wieków w ciemnościach i teraz znów wy-
chodzą z kryjówek, zapuszczając się daleko w różne strony.  W krainie ciągnącej
się na wschód od gór  mówili  pojawiły się znowu dwie bestie, a wasi pobra-
tymcy, którzy tam mieszkają; znowu uciekają w góry .
Wkrótce złe stwory zaczęły nawiedzać także Beleriand, ciągnąc czy to przez
przełęcze zza gór, czy od południa z tamtejszych mrocznych puszcz. Były to wilki
lub może inne potwory w wilczej skórze, były różne bestie zrodzone z ciemności,
a między nimi orkowie, którzy mieli pózniej zniszczyć Beleriand, na razie jednak
nieliczni i zachowujący się ostrożnie; węszyli tylko po drogach i wyczekiwali
powrotu swojego władcy. Elfy wtedy jeszcze nie wiedziały, skąd się te bestie biorą
i czym są, podejrzewały jednak, że może to Avari, który znikczemnieli i zdziczeli,
żyjąc na pustkowiach; podobno domysły te niedalekie były od prawdy.
Lud Thingola dotychczas nie potrzebował oręża, lecz teraz król postanowił
81
go uzbroić. Pierwszą broń wykuli dla elfów Naugrimowie, bardzo biegli w tym
rzemiośle, chociaż żaden nie mógł się równać z mistrzami w Nogrodzie, a zwłasz-
cza z najsławniejszym wśród nich płatnerzem, Telcharem. Naugrimowie to plemię
z dawna wojownicze, gotowe zawzięcie bić się z każdym, kto wzbudził ich gniew,
czy to byli słudzy Melkora, czy Eldarowie, Avari czy dzikie bestie, a nawet 
nierzadko  współplemieńcy, krasnoludowie z innych stron i podlegli innemu
wodzowi.
Sindarowie prędko nauczyli się od nich rzemiosła płatnerskiego, lecz nawet
Noldorowie nigdy nie prześcignęli Naugrimów w szczególnej sztuce hartowania
stali i sporządzania kolczug z łączonych w ogniwa metalowych kółek; był to wy-
nalazek kowali z Belegostu i nikt w tej dziedzinie z nimi nie mógł współzawodni-
czyć.
Tak dobrze uzbrojeni Sindarowie przegnali ze swego kraju złe stwory i znów
się cieszyli pokojem, lecz w zbrojowniach Thingola przechowywano mnóstwo to-
porów, włóczni i mieczów, a także wysokich hellenów i długich kaftanów z lśnią-
cych metalowych kółek; kolczugi bowiem sporządzane przez krasnoludów miały
tę zaletę, że nie imała się ich rdza i zawsze błyszczały, jakby świeżo wypolerowa-
ne. Przezorność okazała się dla Thingola bardzo pomyślna w czasach, jakie potem
nastąpiły.
Jak już mówiliśmy, elf Lenwe z hufca Olwego odłączył się od Telerich, gdy się
zatrzymali nad Wielką Rzeką, u granicy zachodnich krain Zródziemia. Niewiele
wiadomo o wędrówkach Nandorów, których Lenwe za sobą prowadził w dół biegu
Anduiny. Podobno jedni długie wieki przebywali w lasach Doliny Wielkiej Rzeki,
inni zaś doszli w końcu do jej ujścia i osiedli nad Morzem, jeszcze inni przepra-
wili się przez Ered Nimrais, Góry Białe, na północ i zawędrowali na pustkowia
Eriadoru między Ered Luin a odległymi Górami Mglistymi. Był to lud leśny, nie
znający stalowego oręża, toteż pojawienie się na północy dzikich bestii bardzo
go przeraziło, jak o tym opowiadali królowi Thingolowi goszczący w Menegroth
Naugrimowie. Syn Lenwego, Denethor, do którego uszu doszły wieści o potędze
i majestacie Thingola, a także o pokoju panującym w jego królestwie; zgroma-
dził ile mógł rozproszonego ludu wokół siebie i ruszył z tym zastępem przez góry
do Beleriandu. Thingol przyjął ich przyjaznie jako krewniaków wracających po
długiej rozłące do rodziny; ci osiedlili się w Ossiriandzie; Krainie Siedmiu Rzek.
Kroniki niewiele mówią o latach pokoju, które nastąpiły po przybyciu De-
nethora do Beleriandu. Wtedy podobno minstrel Daeron, najsłynniejszy uczony
królestwa Thingola, obmyślił swoje runy; Naugrimowie odwiedzający Beleriand
nauczyli się szybko tego pisma i cieszyli się tą nową umiejętnością, ceniąc wyna-
lazek Daerona wyżej niż sami Sindarowie, jego rodacy. Naugrimowie zanieśli to
pismo runiczne, zwane kirth, za góry na wschód, gdzie je rozpowszechnili wśród
82
różnych ludów; Sindarowie wszakże rzadko tym sposobem utrwalali wydarzenia,
aż do dni Wojny i wiele z tego, co przechowywano w pamięci, zginęło w ruinach
Doriathu. Tak to już jest, że o życiu szczęśliwym i radosnym nie ma wiele do po-
wiedzenia, póki się ono nie skończy. Podobnie te cudowne i piękne dzieła same
są swoimi pomnikami, dopóki istnieją i można je oglądać, a dopiero wtedy, gdy
są zagrożone lub na zawsze zniszczone, zaczyna się je opiewać w pieśniach.
W Beleriandzie za owych dni żyły elfy, płynęły rzeki, świeciły gwiazdy, a noc-
ne kwiaty wypełniały powietrze swoją wonią; piękność Meliany osiągnęła połu-
dnie, a uroda jej córki Luthien wschodziła jak świt o wiośnie. Król Thingol pa-
nował ze swego tronu jako władca Majarów, których moc jest uśpiona, którzy
radość swą jak powietrze wdychają przez wszystkie dni życia, myśli ich zaś płyną
niezmąconym strumieniem z wyżyn ku głębinom.
W Beleriandzie podówczas zjawiał się niekiedy Wielki Orome, śmigający ni-
by wiatr nad górami; głos jego rogu rozbrzmiewał szeroko pod wygwieżdżonym
niebem, a elfy bały się go, bo postać miał wspaniałą, a ziemia dudniła pod ko-
pytami Nahara; i gdy echo Valaromy grało wśród gór, mieszkańcy Beleriandu
wiedzieli, że wszelkie złe stwory umykają daleko z ich kraju.
Lecz czas mijał i zbliżał się koniec szczęścia; a południe Valinoru przechylało
się ku wieczorowi. Jak bowiem już opowiedzieliśmy i jak wszystkim wiadomo 
bo wydarzenia te opisane są w kronikach i opiewane w licznych pieśniach  Mel-
kor z pomocą Ungolianty zabił Drzewa Valarów, umknął i wrócił do Zródziemia.
Walka jego z Ungoliantą rozegrała się daleko na północy, lecz przerazliwy krzyk
Morgotha przebiegł echem po Beleriandzie, a wszyscy mieszkańcy tego kraju za-
drżeli ze strachu, bo chociaż nie wiedzieli, co ten krzyk zapowiada, usłyszeli wte-
dy zwiastuna śmierci. Wkrótce potem Ungolianta zbiegła z północy i znalazła się
w królestwie Thingola, rozsnuwając wokół siebie grozę ciemności; moc Meliany
wstrzymała pajęczycę i nie pozwoliła jej wejść do lasów Neldoreth, lecz poczwa-
ra przez długi czas żyła w cieniu przepaści, ku której opadają południowe stoki
Dorthonionu. Przylgnęła więc do tych gór nazwa Ered Gorgoroth, Góry Zgrozy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl