[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział jedenasty
PICKWICK"
Rok 1836 był wielkim rokiem dla Karola Dickensa, niezwyłym zarówno ze względu na
możliwości, jakie się wówczas przed nim otworzyły, jak też na osiągnięcia. W tym roku
zrobił wielki krok naprzód: wszedł do samego centrum świata literackiego. Otrzymał
pierwsze duże zlecenie, a wynikło z tego dzieło, które zaliczamy do nieśmiertelnych: Klub
Pickwicka". Zaprzyjaznił się z wieloma wpływowymi ludzmi, między innymi z sierżantem"
Talfourd, człowiekiem nieprzeciętnym i czarującym, który wszystkich znał i był przez
wszystkich wielbiony i szanowny. Miał on tytuł sierżanta praw (najwyższy stopień adwokata-
cywilisty), lecz seroe oddał literaturze. Największą jego przyjemnością było wykrywanie
młodych talentów i ściąganie na nie uwagi ludzi, którzy owym talentom mogli dopomóc.
Uważał się za krytyka, a do jego smaku i sądów odwoływało się wielu. Był prosty, uprzejmy,
hojny; miał tak swobodne
i ujmujące obejście, że trudno było czuć się długo skrępowanym w jego obecności. Witano
go równie chętnie w domach ludzi wielkich i sławnych, jak w mrocznych izdebkach mło-
dzieńców borykających się z trudnościami.
Przez pewien czas Talfourd był reporterem od spraw prawniczych dla Timesa" i dzięki
temu właśnie zetknął się z Karolem. W 1835 roku wszedł do Parlamentu i przedstawił
pierwszy projekt Ustawy o prawie autorskim w Izbie Gmin. Projekt został odrzucony, ale
zrobił poruszenie wokół tego zagadnienia, a nasze współczesne pojęcia prawa autorskiego
opierają się jeszcze w dużej mierze na koncepcji Talfourda. Z pewnością projekt ów kazał i
Karolowi zastanowić się nieco, boć przecież sprzedał właśnie swoje prawa autorskie za sto
funtów i bez względu na to, jak wielką popularnością mogłaby się cieszyć jego książka, ile
przyniosłaby pieniędzy wydawcom, jemu nie będzie się należało za nią ani ćwierć pensa. Nie
przyszło mu oczywiście do głowy, że książka może również zrobić fiasko, w którym to
wypadku wy- wydawca zostanie z pustymi kieszeniami, podczas gdy nikt nie będzie
oczekiwał od autora, by zwrócił chociaż ćwierć pensa.
Talfourd przedstawił Dickensa kobiecie, która miała odegrać ciekawą rolę w jego życiu.
Zawarła z nim głęboką przyjazń i starała się go
nakłonić (co było zresztą zgodne z jego własnymi upodobaniami) do spożytkowania swego
pióra, zmysłu obserwacji, humoru i prostoty na to, by pokazać w całej jaskrawości krzywdy i
cierpienia społeczne i obudzić publiczne zainteresowanie dla reform. Kobietą tą była Angela
Burdett, córka sir Francisa Burdett, posła do Parlamentu z Westminsteru, a wnuczka założy-
ciela banku Couttsa, którego fortunę odziedziczyła po jego śmierci, w rok po zawarciu zna-
jomości z Karolem.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyła Karola, miała dwadzieścia jeden lat, była poważna,
przystojna i dobrze zdawała sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką nakłada tak wielka for-
tuna. We własnym domu rozmawiała z najwybitniejszymi i najinteligentniejszymi ludzmi
owych czasów. Przyzwyczajona była do tego, że ludzie ci traktowali ją poważnie, nawet
kiedy jeszcze była dzieckiem. Zgłębiała do dna sprawy, które ją interesowały, a przede
wszystkim starała się znalezć odpowiedz na pytanie, jak ulżyć ludziom w cierpieniu i niedoli,
zwłaszcza jeśli ich przyczyną jest ubóstwo i zaniedbanie. Na tym to gruncie znalazła z
Karolem gorące, wspólne zainteresowanie. Ma zupełną rację mówiła że chce poświęcić
swój talent czynieniu dobra. To, co on wyciąga na światło dzienne w swoich utworach, ona
musi naprawiać swoimi pieniędzmi. Muszą więc i będą
pomagać sobie nawzajem. Polegała na nim pózniej całkowicie, jeśli idzie o fakty. Kiedy
chciała zebrać informacje o warunkach w więzieniach, domach pracy czy na przykład w naj-
tańszych pensjonatach, zwracała się zawsze do niego,, a kiedy widziała możliwości niesienia
pomocy w dobrej sprawie, takiej na przykład jak Szkoły obdartusów" * lorda
Shaftesbury'ego, i w tym wypadku, prosiła Karola o wiadomości, których nikt inny nie mógł
jej dać, wiadomości, które były czymś więcej niż suchą statystyką i zakładały, że nawet
najbardziej nieszczęśni i zdeprawowani mężczyzni i kobiety to jednak ludzie, których
wytrzymałość jest ograniczona. Ceniła jego rozum i zdolność osądu, bystre oczy i gorące
serce. Przeznaczała ogromne sumy na dobre cele i, jak mówiono, była w sprawach spo-
łecznych postacią niemal równie wielką, jak sama królowa Wiktoria.
Z początku wydawać by się mogło, że jej powaga przytłoczyła Dickensa, lecz jego
wrodzony dobry humor w krótkim czasie wziął górę i Karol pisał wesoło o ich pierwszym
spotkaniu: Musiało to być w piątek, bo urodziłem się w piątek i nigdy nie zaczynałem pisać
książki czy robić czegoś ciekawego dla mnie lub ważnego, jeśli to nie był piątek".
Talfourd zabrał go również do Holland House,
co było ciężką próbą, bo lady Holland zawsze oczekiwała głośnego ryku od swych lwów
salonowych. W cztery lata pózniej poznał go tam Carlyle i napisał o tym zdarzeniu:
Widziałem lordów i lwy, lorda i lady Holland, a również Pickwicka, chociaż nie wydaje mi
się, by mu tam zbytnio kadzili. Zwietny chłopaczek ten Boz. Czyste, niebieskie, inteligentne
oczy, brwi, które znakomicie marszczy, szerokie i wydatne, zawsze nieco rozchylone usta,
twarz niebywale żywa, w rozmowie bezustannie w ruchu, razem z brwiami, oczyma, ustami i
wszystkim. Na to nałożona strzecha pospolitych w kolorze włosów, a wszystko razem
osadzone na krępym, niedużym korpusie, odzianym raczej a la D'Orsay * niż dobrze taki
jest Pickwick. Poza tym spokojny, bystry jegomość, który zdaje się dobrze wie, kim jest on
sam i kim sÄ… wszyscy pozostali".
Szkice Boza" zostały wydane w dwudzieste czwarte urodziny Karola. Wysłał
egzemplarze z wdzięcznymi dedykacjami do wszystkich, którzy jego zdaniem mogli książce
dopomóc. Jeden powędrował do lorda Stanleya, jeden do Harrisona Ainswortha, jeden,
oczywiście, do Talfourda. Kiedy zbliżała się data wyjścia książki z druku, Karol denerwował
siÄ™ o jej
_ -r ~ V
rozgłos, o ukazanie się w gazetach ogłoszeń i reklamówek. Zamierzał nawet napisać w
Chronicie" coś, co by jej zdobyło trochę popularności, ale kiedy się do tego zabierał, stwier-
dził, że wstrętne mu jest samochwalstwo, toteż w jego gazecie pojawiło się tylko krótkie
zawiadomienie o ukazaniu się książki. Szkice" miały zresztą dobre recenzje i zostały
wysoko ocenione w wielu pismach codziennych i periodykach literackich. W piśmie
Examiner" recenzję książki napisał John Forster i to doprowadziło do spotkania obu panów.
Forster pochodził z północy, był o parę miesięcy młodszy od Karola, ogromnie zdolny,
czynny i wytrwały. Był prawnikiem i do zawodu, który kazał mu zajmować się sprawami
związanymi z pisarzami i wydawcami, dodawał ową typowo prawniczą umiejętność szyb-
kiego orientowania się w zagadnieniach istotnych. Miał stanowczy sposób zachowania, typo-
wy dla człowieka interesu, i przywykł mówić to, co myślał. Polubił serdecznie Karola, dawał
mu dobre rady, dyskutował z nim o jego twórczości, omawiał dalsze plany, robił za niego ko-
rektę odbitek i stał się jego najbliższym przyjacielem i doradcą.
W tym właśnie okresie przyszła propozycja, której wynikiem było powstanie Klubu Pic-
kwicka". Firma wydawnicza Chapman and Hall której własnością była również księgar
nia na Strandzie, gdzie Karol kupił egzemplarz The Monthly Magazine" z pierwszym swoim
wydrukowanym opowiadaniem potrzebowała jakiegoś zabawnego tekstu do serii
obrazków, jaką zaproponował im malarz, Robert Seymour, którego prace były już
publikowane z pewnym powodzeniem. Rozważano kandydatury różnych młodych autorów,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odnośniki
- Start
- 0470. DUO Graham Lynne Historia dla paparazzich
- Graham Masterton Podpalacze Ludzi tom 1
- Graham Masterton Czarny Anioł
- John Gardner Bond 00 Licence Renewed(v2.0)
- Ossendowski F. A. Lenin
- McAllister_Anne_ _Zawsze_bć™dć™_cić™_kochać‡
- Hitler Adolf mein kampf
- JoAnn Ross Zwycić™ski sezon
- D254. Buck Carole NiezwykśÂ‚a propozycja
- GR880. DUO Dunlop Barbara Pamić™tne walentynki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zuzanka005.pev.pl