[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dywanie. Dlaczego kolekcja była rozrzucona w taki sposób? Nie dlatego, że ktoś zmiótł ją ręką
z pokrywy fortepianu. Gdyby ów ktoś to zrobił, figurki rozsypałyby się na dużo większej
powierzchni. Nie zsunęły się z fortepianu wszystkie razem na jeden stos, tak samo jak te kubki.
Ponieważ ktoś zrobił z fortepianem to samo, co on właśnie zrobił z pulpitem. Podniósł blat, by
wyjąć coś, co było w środku.
Pośpiesznie przekazał Waldowi ostatnie polecenia i natychmiast opuścił Bazę Rybną.
Chciał jak najprędzej znalezć się w domu i zobaczyć, czego szukał jego nocny gość.
Za dnia dom wydawał się jeszcze spokojniejszy i bardziej opustoszały niż nocą. Lloyd
wniósł do środka wszystkie wzięte z biura dokumenty i położył na blacie w kuchni. Potem
skierował kroki do salonu i podszedł do fortepianu.
Natężył słuch. Nic poza odgłosami owadów z dziedzińca i naszeptywaniem
spryskiwaczy trawnika. Nic poza miarowym kapaniem z kranu w Å‚azience.
To było niczym życie, skapujące kropla po kropli. Kap, kap, kap, wszystko w kanał.
Ostrożnie zaczął zdejmować kolekcję z pokrywy fortepianu i układać na poduszkach
jednej z kanap. Czyniąc to, miał przez cały czas wrażenie, iż przez otwarte drzwi sypialni
przygląda mu się fotografia Celii. Nuże, Celio, dowiedz... póki czas, naszej miiości.
Dzwonek telefonu sprawił, iż przez skórę przeszło mu mrowie. Zdjął dwie ostatnie
marynarskie rzezby i podszedł do aparatu.
- Lloyd? Tu Sylvia.
- Och, cześć, Sylvio. Domyślam się, że słyszałaś już o Mariannie.
- Czy to nie straszne? I do tego zaledwie w jeden dzień po Celii.
- Była doprawdy świetną dziewczyną.
- Wróciłam od Maria - powiedziała Sylvia - i zobaczyłam to w nocnych
wiadomościach. Byłam po prostu zdruzgotana. Nie sądzisz chyba, że zachodzi tu jakiś związek,
co?
- O to samo pytałem policje, ale oni naprawdę nie wiedzą. Sądzę, iż istnieje całkiem
spore prawdopodobieństwo takiego związku. Jak na zbieg okoliczności, ta sprawa posunęła się
zbyt daleko: dwie kobiety z tego samego zespołu operowego giną w płomieniach w przeciągu
zaledwie dwóch dni.
- Nie wiem, Lloyd. Marianna właściwie nie zginęła z własnej ręki. Rozumiesz, to nie
jest tak, jak gdyby brała z Celii przykład. Obok siebie miała dwanaście innych osób, a żadna z
nich nie miała nic wspólnego z Operą San Diego.
- No cóż, przypuszczam, że policja natrafi na coś nowego - powiedział Lloyd z
ostrożnością.
- I ja tak sądzę - zgodziła się Sylvia. - To taka straszna śmierć.
- Naprawdę musze już wyjść - rzekł Lloyd spoglądając na pustą pokrywę białego
fortepianu. - Nie mówiłaś, że masz zamiar wpaść do mnie dzisiaj?
- Istotnie... to jest, jeśli w dalszym ciągu masz ochotę, bym wpadła.
- A może pójdziemy napić się do lokalu? Chciałbym z tobą pomówić. Przyjadę po
ciebie o wpół do siódmej.
- Zwietnie.
Lloyd odłożył słuchawkę i wrócił do fortepianu. Delikatnie uchylił pokrywę i zajrzał do
ciemnego wnętrza. Fortepiany zawsze pachniały w środku tak samo: woskiem, żywicą i
filcowymi tłumikami - prawie jak w kościele. Podniósł pokrywę i założył podpórkę.
Na pierwszy rzut oka w środku niczego nie było. Kłopot w tym, że nie wiedział, czego
powinien szukać. Może klucza? Albo zwitka banknotów? Listu? Zamszowego woreczka
wypchanego diamentami?
Ani też nie miał pojęcia, czy jego nocnemu gościowi udało się znalezć to, czego szukał.
Było całkiem możliwe, że już to zabrał ze sobą - a wówczas Lloyd nigdy nie miałby się
dowiedzieć, co to było.
I wciąż jeszcze pozostawało pytanie, kto to ukrył, dlaczego i jak to się stało, że
włamywacz wiedział, czego szukać i gdzie się to znajduje.
Gdy tak zaglądał we wszystkie zakamarki fortepianu, w głowie jak w kalejdoskopie
zmieniały mu się wszelkiego rodzaju wymyślone na chybił trafił, nie dokończone teorie. Może
jakiś handlarz narkotyków używał składu fortepianów jako fasady dla sprzedaży heroiny i
część jej zapasu ukrył we wnętrzu instrumentu, który najmniej wyglądał na to, by go ktoś
zechciał kupić. Może rama fortepianu została odlana z czystego złota przez gang Brink-Mata w
celu przeszmuglowania go do Europy. Może jakiś szpieg używał fortepianu jako skrzynki do
przekazywania informacji wykradzionych Marynarce Stanów Zjednoczonych.
Może...
Przechylił głowę w bok i dostrzegł przymocowaną taśmą klejącą we wnętrzu fortepianu
jasnobrązową kopertę. Ostrożnie odczepił taśmę i wyciągnął kopertę uważając, by trzymać ją
za sam rożek. Mimo wszystko mogą być na niej odciski palców jakiegoś rosyjskiego agenta i co
powiedziałoby FBI, gdyby je zatarł? Widział dostatecznie wiele odcinków Niezwykłej misji, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl