[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nastrój pryśnie.
Sheila zastanawiała się długą chwilę.
- NaprawdÄ™ czy tak na niby?
- Naprawdę. Znowu się zamyśliła.
- Chyba sukienkÄ™.
- JakÄ… sukienkÄ™?
- TakÄ… jak Susannah Joy. TakÄ… z koronkami.
- Naprawdę najbardziej ze wszystkiego chciałabyś sukienkę? - Spojrzenie Chada
powędrowało do mnie ponad głową Sheili. Sheila przytaknęła.
- Nigdy nie dostałam sukienki. Raz pani z kościoła dała nam ubrania i tam być
sukienka. Ale tata nie da mi nawet jej zmierzyć. Powiedział, że mi wtłucze, jak ją włożę, no
to nie włożyłam.
Chad spojrzał na zegarek.
- Już prawie siódma. Sklepy przy głównej ulicy zamykają chyba dopiero o dziewiątej.
- Popatrzył na mnie, a potem na Sheilę. - Co będzie, jeśli ci powiem, że to twój szczęśliwy
dzień?
Popatrzyła na niego pytającym wzrokiem. Wciąż nie rozumiała, o co mu chodzi.
- I co?
- To, że zaraz stąd wyjdziemy i pójdziemy kupić ci sukienkę. Co ty na to? Taką, jaką
wybierzesz.
Oczy Sheili zrobiły się tak ogromne, że wydawało mi się, iż zabraknie jej twarzy.
Otworzyła usta i spojrzała na mnie. Nagle zasępiła się.
- Mój tata, on nie pozwoli mi jej mieć.
- Pozwoli. Powiemy mu, że to twoja dola z całej tej zabawy. Wejdę z tobą do domu,
kiedy ciÄ™ odwieziemy, i porozmawiam z nim.
Radość Sheili nie miała granic. Zeskoczyła z krzesła i zaczęła tańczyć między
stolikami, obijając się o przechodzących klientów. Potem uściskała mnie i Chada. Gdybyśmy
szybko nie wyszli, pewnie zdemolowałaby cały lokal.
Następną godzinę spędziliśmy bardzo pracowicie. Z Sheila między nami zwiedziliśmy
większość stoisk dwóch dużych domów towarowych. Kiedy wreszcie znalezliśmy dział
odzieży dla dziewcząt, Sheila ucichła nieoczekiwanie; wtuliwszy twarz w moją nogę, nie
chciała nawet spojrzeć na sukienki. Nie jest łatwo, kiedy marzenie prawie się spełniło.
Wybrałam kilka ładnych sukienek z falbankami i zaciągnęłam Sheilę do
przymierzalni. Ożjwiła się, gdy tylko zostałyśmy same. Zdjęła spodnie i podkoszulek i
zaczęła oglądać sukienki. W samej bieliznie wydawała mi się taka chuda, z wcięciem i
małym, charakterystycznym dla dzieci brzuszkiem, który tylko podkreślał jej chudość. Mając
sukienki w zasięgu ręki, była zbyt podniecona, by je przymierzyć, więc krążyła w kółko po
małym pomieszczeniu. Wreszcie chwyciłam ją wpół i wcisnęłam w jedną z nich. Jak w bajce.
Sheila obejrzała się dokładnie w trzech lustrach i wybiegła pokazać się Chadowi.
Potrzebowałyśmy kolejne pół godziny, żeby się zdecydować, którą z sukienek wybrać. Każdą
przymierzała przynajmniej cztery razy. Wreszcie wybrała biało-czerwoną z koronką wokół
szyi i przy rękawach.
- Będę ją nosić codziennie do szkoły - oświadczyła podniecona.
- Wyglądasz ślicznie. Patrzyła na mnie w lustrze.
- Czy mogę pójść w niej do domu?
- Jeśli chcesz.
- Chcę!-Zawołała, lecz zaraz jej twarz posmutniała i odwróciła się do mnie. Weszła mi
na kolana i dotknęła mojej twarzy. - Wiesz, co bym chciała?
- Pewnie chciałabyś mieć wszystkie trzy sukienki? Pokręciła głową.
- Chciałabym, żebyś była moją mamą, a Chad moim tatą. Uśmiechnęłam się.
- Teraz prawie tak jest, prawda? No, wiesz, to popołudnie. Prawie jakbyście byli
moimi rodzicami, nie?
- Jesteśmy kimś więcej, Sheilo. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Przyjaciele to coś
więcej niż rodzice, ponieważ kochamy się, dlatego że chcemy, a nie musimy. Chcieliśmy
zostać twoimi przyjaciółmi.
Długo nie odpowiadała, patrząc mi w oczy. Wreszcie westchnęła i zsunęła się z moich
kolan.
- Szkoda, że nie możecie być i tym, i tym. Wtedy moglibyśmy być rodziną i
przyjaciółmi.
- Tak byłoby dobrze. Zmarszczyła czoło.
- Możemy udawać, że tak jest? - spytała niepewnie. -Tylko dzisiaj, dobrze? Będziemy
udawać, że ty i Chad jesteście moimi rodzicami i wzięliście swoją córeczkę, żeby jej kupić
sukienkę. Ma dużo w domu, ale zabraliście ją, bo chciała jeszcze jedną, a wy ją bardzo
kochacie, tak?
Całe moje psychologiczne doświadczenie mówiło mi, żeby się nie zgodzić. Jednakże
kiedy spojrzałam w jej oczy, nie miałam serca jej tego powiedzieć. - Chyba ten raz możemy
udawać. Ale musisz pamiętać, że tylko udajemy i tylko dzisiaj.
Zerwała się na nogi i wybiegła w bieliznie z przymierzalni.
- Powiem Chadowi!
Chad ucieszył się, gdy usłyszał, że w czasie naszej nieobecności został ojcem. Dobrze
spisał się w swojej roli. Był to czarodziejski wieczór pełen niewypowiedzianych czarów dla
nas wszystkich. Sheila zasnęła na moich rękach w drodze powrotnej, więc obudziłam ją,
kiedy przyjechaliśmy do obozu emigrantów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl