[ Pobierz całość w formacie PDF ]

taktyki i strategii, to może ty, Andrzeju... - zwrócił się w stronę przyjaciela.
Ten w zakłopotaniu podrapał się za uchem.
- Noo... mieliśmy jechać w grupie do piątego okrążenia, a potem zaatakować.
- Wszystko to piękne, ale czy przesadą byłoby, gdybym na waszym miejscu
rozrysował sobie trasę? Zaznaczył na niej najtrudniejsze miejsca, podjazdy, zjazdy,
przeszkody terenowe? A narysowawszy już trasę, wkułbym ją na pamięć?
Chłopcy milczeli stropieni.
Wreszcie odezwał się Andrzej z pretensją w głosie:
- Pan tu nam zawraca głowę jakimś wyścigiem, a tymczasem Baziak szykuje
się do włamania do olsztyńskiego zamku, żeby zgarnąć co się da z Wystawy Sztuki
Sakralnej!
- Jakimś wyścigiem nazywasz wyścig  O Złoty Floren ? To wy zawracacie mi
nim i treningami do niego głowę, nie pozwalając się skupić na robocie Józka Baziaka
w Olsztynie! - obruszyłem się.
Odpowiedziało mi milczenie.
Dopiero po dłuższej chwili Andrzej podniósł się z siodełka swego Gianta
opartego o jawÄ™.
- Pan Paweł ma rację. Sami już nie wiedzieć jak zaplątaliśmy się to w
tropienie szajki Baziaka, to w przygotowania do wyścigu  O Złoty Floren .
- Pan Paweł ma też jeszcze jedną rację - skrzywił wargi Aukasz - czysto
kolarską. Faktycznie, Andrzeju, trenowaliśmy do upadłego, a na myśl nam nie
przyszło rozpracowanie trasy.
- Już dobrze - mruknął Andrzej - jutro na ostatnim treningu pospisujemy sobie
co trudniejsze odcinki trasy.
- Jasne - zgodził się Aukasz.
Andrzej wyjrzał z garażu przez żywopłot.
- Przyszedł Antek Baziak i ściska starszego brata za szyję. Ja się nie dziwię. Za
taką maszynę sam bym uścisnął Józka.
- Co to za rower? - zaciekawiłem się.
Andrzej patrzył przez żywopłot dłuższą chwilę.
- Nie mogę poznać. Ale wygląda na jakiś z najnowszych Giantów górskich.
Wiecie co? Niech pan Paweł tu zostanie, a ty, Aukasz, chodz ze mną podziwiać to
cudo.
- A jak was Baziak pogoni? Jeszcze może solidnie po uszach przetrzepać -
zaniepokoiłem się.
Aukasz zmrużył oko.
- Antek dostał od brata nowy rower, na którym ma nam zamiar dołożyć w
jutrzejszym wyścigu. Jak nas teraz zobaczy, na pewno, jak znam Antka, będzie chciał
się pochwalić prezentem. Wie przecież, że podobnych maszyn nie zdążymy
sprowadzić. Nawet gdybyśmy mieli forsę na takie cacka.
Chłopcy wyszli, by okrężną ścieżką dostać się na ulicę Cichą, gdzie Antek
Baziak popisywał się wypróbowując nowy rower, który nawet z tej odległości i przez
szparę w żywopłocie prezentował się znakomicie. Pomalowany był na żółto i
czerwono. Pod ramą widać było amortyzator, tylne zawieszenie pomalowane było na
ciemnoniebiesko. A na nim i na żółtej ramie pysznił się napis: GIANT.
Aukasz dobrze znał psychikę nowobogackich, Baziakowie bowiem ani nie
schowali roweru, ani nie pogonili Aukasza i Andrzeja. Owszem zdawali się pysznić
nowym nabytkiem. Rozpoczęło się oglądanie roweru, cmokanie nad nim i próbne
jazdy, choć po płaskiej uliczce górski rower nie mógł wykazać wszystkich swoich
zalet.
- A niech to! - burknął wprowadzający mercedesa do garażu Dwójka. - Nie ma
forsy na zaliczkę dla speca, a Józek, przepraszam Jedynka, funduje swemu braciakowi
wyczynowy rower. I to za takÄ… forsÄ™!
- Daj spokój - próbował uspokoić kumpla Czwórka - znajdzie się forsa i dla
speca. Słyszałeś, co mówił Jedynka, tamten może zgodzić się pracować bez zaliczki.
Z czystej sympatii dla nas, jak ponoć powiedział pośrednikowi. Niech no tylko wróci
z zagranicy.
- I oby mu ta sympatia do nas nie wywietrzała z łba po drodze - zaśmiał się
Czwórka.
Tymczasem pokaz roweru przed domem młodszego Baziaka dobiegał końca i
najmłodszy Baziak, Antek, odjechał na nim z dumną miną pochwalić się prezentem
rodzicom.
Aukasz i Andrzej wrócili do naszego garażu. O dziwo, w dużo lepszych
humorach, niż stąd wyszli.
- A cóż to się stało? - spytałem równie wesoło. - Czyżby Giant okazał się
przerobionÄ… damkÄ…?
- Ależ nie - zaśmieli się obydwaj.
- To Giant najnowocześniejszego typu - Aukasz nie wiedzieć czemu zatarł
ręce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl