[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prowadziły.
Cezar nigdy nie wyjaśnił swojej polityki, zajęty był wprowadzaniem jej w życie. Jeśli chcemy ją
zrozumieć, to nie mamy innego wyjścia, jak tylko kolejno rozpatrzyć poszczególne jej etapy, a następnie nadać
im nazwy. Jej sekret tkwi w głównym przedsięwzięciu Cezara: w podboju Galii. By móc do niego przystąpić,
musiał się zbuntować przeciwko istniejącej Władzy. Dlaczego?
Władza była w rękach republikanów, to znaczy w rękach konserwatystów, wiernych idei państwa-miasta.
Ich ówczesną politykę można by ująć w dwie klauzule: po pierwsze - trudności w rzymskim życiu publicznym
spowodowane są nadmierną ekspansją. Miasto nie jest w stanie rządzić tyloma narodami. Wszelkie nowe
podboje to zdrada interesów Republiki. Po drugie: dla uniknięcia dalszego rozpadu instytucji konieczne jest
pojawienie się księcia, principe.
Dla mas słowo  książę ma zupełnie inne znaczenie niż princeps dla Rzymianina. Dla niego był to
obywatel, taki sam jak inni, ale wyposażony w szczególne prerogatywy władzy po to, by mógł regulować
funkcjonowanie instytucji republikańskich. Cyceron w swoim traktacie O państwie, a Salustiusz w swych
petycjach do Cezara zawarli myśli ówczesnych publicystów przywołujących princeps civitatis, rector rerum
publicarum, moderator. Rozwiązanie zaproponowane przez Cezara różni się zasadniczo od tego, jakiego
domagali się konserwatyści. Rozumiał on, że łagodzić następstwa dotychczasowych podbojów można jedynie
przez dalsze podboje i przez przyjęcie na siebie do końca obowiązków związanych z tak dynamicznym
przeznaczeniem. Przede wszystkim sprawą pilną był podbój i podporządkowanie sobie nowych ludów, ze strony
których już w niedalekiej przyszłości mogło Rzymowi grozić znacznie większe niebezpieczeństwo niż ze strony
skorumpowanych narodów Wschodu. Zdaniem Cezara konieczna była gruntowna romanizacja barbarzyńskich
ludów Zachodu.
Powiada się często (Spengler), że Grekorzymianie nie mieli wyczucia czasu, nie dostrzegali w swym
życiu ekspansji czasowej. %7łyli w punktowej terazniejszości. Uważam, iż jest to diagnoza błędna albo że
przynajmniej pomieszano w niej dwie sprawy. Grekorzymian cechowała zadziwiająca ślepota na sprawy
przyszłości. Nie widzieli jej, tak jak daltonista nie widzi koloru czerwonego. %7łyli natomiast mocno osadzeni w
przeszłości. Przed zrobieniem czegokolwiek cofali się najpierw o krok, jak szykująca się do morderczego skoku
jaszczurka; szukali w przeszłości wzorca dla sytuacji obecnej, a gdy go znalezli, rzucali się w terazniejszość,
chronieni a zarazem deformowani przez ów znamienity pancerz przeszłości. Dlatego też całe ich życie było w
pewnym sensie odradzaniem się dawnego życia. Jest to archaizujący typ życia charakterystyczny dla ludzi
starożytności; w żadnym razie nie oznacza to, że nie mieli wcale wyczucia czasu. Ich wyczucie czasu było po
prostu niekompletne, zbyt wyczulone na przeszłość, za mało na przyszłość. My, Europejczycy, ciążyliśmy
zawsze ku przyszłości i mamy poczucie, że jest to najbardziej istotny wymiar czasu, który dla nas zaczyna się od
 po , a nie od  przed . Jest zatem zrozumiałe, że życie Grekorzymian wydaje nam się achroniczne.
Owa mania rozpatrywania terazniejszości za pomocą przykładów z przeszłości przeszła z ludzi
starożytności na współczesnych filologów. Filolog również nie patrzy w przyszłość. On także cofa się w
przeszłość, szukając w niej poprzedników terazniejszości, których nazywa wdzięcznie i sielankowo jej
 zródłem . Mówię o tym dlatego, że już starożytni biografowie Cezara uchylali się od zrozumienia tej wielkiej
postaci sugerując, że starał się on naśladować Aleksandra Wielkiego. Porównanie to samo się narzucało: skoro
Aleksandrowi spędzały sen z powiek myśli o laurach Milcjadesa, to Cezar musiał oczywiście cierpieć na
bezsenność z powodu Aleksandra. I tak dalej. Zawsze najpierw krok do tyłu, a potem kilka kroków naprzód po
śladach przeszłości. Współczesny filolog postępuje tak samo jak starożytny biograf.
Uważać, że ambicją Cezara było naśladowanie Aleksandra - a tak uważa większość historyków - to
znaczy zupełnie go nie rozumieć. Cezar był, z grubsza rzecz biorąc, przeciwieństwem Aleksandra. Aączyła ich
jedynie idea królestwa powszechnego. Ale idea ta nie pochodziła od Aleksandra, lecz od Persów. Przykład
Aleksandra skierowałby uwagę Cezara na Wschód, ku wspaniałej przeszłości, natomiast jego zdecydowanie
większe zainteresowanie Zachodem wskazuje raczej na chęć przeciwstawienia się wielkiemu Macedończykowi.
Poza tym Cezar nie stawiał sobie za cel stworzenia za wszelką cenę jakiegoś światowego królestwa. Dążył do
celów głębiej przemyślanych. Chciał stworzyć imperium rzymskie, które by nie czerpało soków żywotnych z
Rzymu, lecz z jego peryferii, z prowincji, a to pociągało za sobą zniesienie absolutnej supremacji państwa-
miasta. Miałoby to być państwo, w którym współpracowałyby różne ludy połączone wspólną solidarnością
państwową. Nie byłoby w nim stolicy, która wydaje rozkazy, i prowincji, które je wykonują; byłby to jeden
olbrzymi organizm społeczny, w którym każdy element spełnia zarazem funkcje czynne i bierne. Takie właśnie
jest państwo współczesne; owa przenikliwa umiejętność antycypacji stanowi o nastawionym na przyszłość
geniuszu Cezara. Państwo tego typu wymagałoby istnienia władzy poza-rzymskiej, antyarystokratycznej,
stojącej ponad republikańską oligarchią i ponad jej księciem, który był jedynie primus inter pares. Taką władzą
wykonawczą demokracji uniwersalnej mogłaby być tylko Monarchia ze stolicą leżącą poza Rzymem.
Republika! Monarchia! - dwa słowa, których autentyczne znaczenie ciągle w dziejach się zmienia i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl