[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Podziwia pani moje konie? Kosztowały fortunę, ale ja uważam to za dobrą inwestycję.
 Są bardzo... piękne.
 Jezdzi pani konno?
 Kiedy tylko mogę...  odparła.
Jezdziła, gdy mogła sobie na to pozwolić, lecz zawsze ograniczała się wyłącznie do parku.
 Więc teraz ma pani okazję!  ucieszył się Polegate.  Jutro każę pani osiodłać
najwspanialszego konia pod słońcem.
 Jutro?  zapytała zdziwiona.
 Ruszymy na przejażdżkę jutro rano  oznajmił  o ile oczywiście nie będzie pani zbyt
zmęczona.
Isla się uśmiechnęła.
 Obawiam się, że to niemożliwe.
 Dlaczego?
 Ponieważ, milordzie, nie mam stroju dojazdy konnej, poza tym wyrosłam już z tego,
który kupiła mi matka.
 Na pewno w moim domu znajdzie się coś, co będzie na panią pasowało  uspokajał
dziewczynÄ™.
Pomyślała, że to niedorzeczne, ale on mówił dalej:  Moja gosposia w domu na wsi ma
dużo różnych strojów na każdą okazję. Zgromadziła ich sporo przez te wszystkie lata.
Część otrzymała od mojej siostry i siostrzenic, a inne pozostawiły panie, które gościły u
nas.
Isla patrzyła na niego zdziwiona.
 Jutro musimy być w Londynie  przypomniała.
_W Londynie?  udał zdziwienie.  Oczywiście, że nie! Przyjechała tu pani jako mój
gość. Nie mogę wprost wyrazić, jak się cieszę, że będę mógł z panią spędzić trochę czasu.
Rozdział 4
Wiejska posiadłość lorda Polegate'a niestety rozczarowała Islę. Lord wydawał się taki
bogaty, miał wspaniałe konie, więc dziewczyna sądziła, że mieszka w wielkim, stylowym
pałacu, jakie często opisywała jej matka w swoich opowieściach. Czasem widywała
rysunki takich posiadłości w gazecie. Ten dom był na pewno zbudowany na początku
stulecia, i to w dość pretensjonalnym stylu, z mnóstwem ozdób i okien. Nie był tak
symetryczny i piękny, jak się spodziewała. Często czytywała opisy wiejskich domów w
 Illustrated London News" i w  The Graphic", ale nigdy nie sądziła, że kiedyś znajdzie się
w tego rodzaju posiadłości. Wiedziała, że w takich pałacach mieszkają niektóre jej
koleżanki ze szkoły. Często rozmawiały o przyjęciach na świeżym powietrzu,
wydawanych w ich domach latem, oraz o balach, które wyprawiano zimą. Isla nie miała
wtedy nic do powiedzenia. Nie mogła im przecież opowiedzieć, w jakim maleńkim domu
mieszka z rodzicami. Mimo to nigdy im nie zazdrościła. Była raczej ciekawa, jak
wyglądają takie wielkie domostwa. Kiedy lord Polegate powiedział, że wezmie ją na wieś
do swojej posiadłości, pomyślała, że wreszcie zobaczy z bliska coś, o czym wcześniej
tylko słyszała. Od matki i w szkole nauczyła się cenić piękne dzieła architektury, o
wspaniałych proporcjach. Niestety dom Polegate'a do takich nie należał. Oczywiście Isla
była zbyt dobrze wychowana, by wyrazić swoje zdanie na głos, więc z podziwem mówiła o
ogrodzie, który mienił się wieloma kolorami, i o podjezdzie.
Bała się jednocześnie, czy nie popełniła błędu, przyjeżdżając tu z obcym mężczyzną.
Wydawało jej się dziwne, że przed wyjazdem z Londynu lord nie powiedział, że ma zamiar
zostać na noc na wsi. Nie uprzedził, że powinna wziąć ze sobą własne stroje. Popędzał ją
tak do wyjazdu, że właściwie nie miała możliwości nad tym wszystkim się zastanowić.
Gdyby dał jej czas na spakowanie rzeczy, na pewno inaczej podeszłaby do sprawy
wyjazdu. Kiedy jednak Polegate zaczął mówić o strojach swojej siostry i siostrzenic,
pomyślała, że jej obawy są niemądre. Na pewno ktoś z jego rodziny mieszka na wsi. Miło
jej będzie poznać dziewczęta w tym samym wieku.
Podjechali pod frontowe drzwi. Na schodach leżał
już czerwony dywan. Przed powozem pojawiła się grupa lokajów w eleganckich liberiach
z mnóstwem złotych frędzli.
 Na pewno jesteś' głodna  rzekł lord  bo ja owszem. W salonie czeka na ciebie
szampan, chociaż najpierw, jak sądzę, zechcesz zdjąć czepek.
 Owszem, wolałabym  zgodziła się. Lokaj zaprowadził ją na górę, gdzie czekała na
nią gosposia. Kobieta wydała jej się prawie identyczna z tą, którą poznała w londyńskim
domu lorda. Ta jednak nie była zbyt uprzejma i miła. Powitała ją raczej niechętnie.
Na końcu korytarza znajdowały się otwarte drzwi do przepięknie urządzonego pokoju.
Pomieszczenie było wielkie, ale zastawione mnóstwem bogato rzezbionych,
inkrustowanych mebli ze złotymi klamkami i uchwytami. Aóżko z baldachimem również
było złocone. Ramę lustra toaletki pokrywały aniołki, trzymające w dłoniach girlandy
kwiatów. To wszystko powinno jej bardzo imponować, a jednak Isla nie była zachwycona.
Gosposia ostrym tonem poinformowała ją, gdzie jest umywalnia i gorąca woda w dzbanku.
Podała jej również szczotkę do włosów i grzebień. Spoglądała na Islę z takim niesmakiem,
że ta zaczęła się zastanawiać, czy gosposia nie znosi gości lorda dlatego, iż ma przez nich
więcej pracy niż zwykle. Nie przejmowała się jednak specjalnie kobietą. Przypomniała
sobie, że nie ma nawet koszuli nocnej,
i znów pomyślała, że lord Polegate postąpił nieładnie, nie dając jej czasu na spakowanie
rzeczy. Nie mogła się również pozbyć uczucia, że lepiej zrobiłaby, zostając w Londynie
przy ojcu. Jeśli odzyska przytomność, a mnie przy nim nie będzie, zacznie się niepokoić,
czyniła sobie wyrzuty.
Postanowiła spróbować przekonać lorda Polegate'a, żeby odwiózł ją z powrotem do
Londynu jeszcze dziś. Kiedy jednak zaraz po zejściu na dół próbowała poruszyć ten temat,
lord odparł natychmiast:
 Jak pani może być taka nierozsądna, moja droga, żeby chcieć zostać sama w swoim
domu?
 Ale... jeśli tata odzyska przytomność? Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby pozostał
sam, bezradny, i nie miał się do kogo zwrócić o pomoc.
 Mogłaby pani oczywiście zostać w moim domu w Londynie  mówił lord, jakby
dopiero przyszło mu to do głowy  lecz skoro doktor zapewnił nas, że nie ma szansy na
to, by pani ojciec ocknął się do jutra, lepiej, że pani tu ze mną przyjechała. Odrobina
świeżego powietrza doskonale pani zrobi.
To wszystko brzmiało bardzo rozsądnie, ale Isla czuła się niepewnie, zwłaszcza że lord
Polegate pożerał ją wzrokiem. Stała w holu i zastanawiała się, jak go skłonić do zmiany
zdania, a on ujął jej dłoń i, ku zaskoczeniu dziewczyny, znów pocałował.
 Jest pani olśniewająca!  rzekł.  Nigdy nie widziałem nikogo tak urzekającego,
wiosennego i świeżego. Dlatego, moja droga, uważam, że to jest dla pani odpowiedniejsze
miejsce niż rama, w której znalazła się pani wczoraj wieczorem!
Isla próbowała się roześmiać, lecz nie mogła, bo mężczyzna wciąż trzymał jej dłoń i
zbliżył twarz do jej twarzy. Nagle puścił ją i namówił do wypicia kieliszka szampana.
 Teraz trochę się rozerwiemy, pani będzie bardzo dzielna i przestanie martwić się o ojca,
który jest przecież w rękach najlepszego lekarza w całej Anglii. Za to musi mi pani okazać
dziś trochę wdzięczności, skoro się panią opiekuję.
 Jestem... bardzo wdzięczna  odparła. Jego słowa sprawiły, że poczuła wyrzuty
sumienia. Zrozumiała, że zachowała się niegrzecznie, więc dodała szybko:  Jeśli nie
podziękowałam panu, to tylko dlatego, że jestem trochę oszołomiona wszystkim, co się
dziś zdarzyło. Powtarzam więc, że naprawdę jestem wdzięczna.
 Będzie pani mogła pózniej mi to okazać  stwierdził.
Nie rozumiała, co chciał przez to powiedzieć, ale kiedy służba zapowiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl