[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyrzec się tylu wygód, że aż nie chce mi się wierzyć, że...
jakakolwiek kobieta mogłaby być... tego warta.
- Jakakolwiek kobieta nie byłaby tego warta! Jedyne,
czego siÄ™ nie wyrzeknÄ™, to ty. Ty jesteÅ› inna.
- To właśnie chcę, abyś mówił - powiedziała Vida - ale
wciąż myślę, że ty... nie rozumiesz.
- Czego nie rozumiem?
- %7łe jeśli będziemy żyć jak zwyczajni ludzie... to nie
będziesz tak ważny jak jesteś teraz i nie będziesz mógł cieszyć
się tą... perfekcją, której... zawsze szukasz.
Jęknęła cicho, a potem powiedziała;
- Muszę sprawić, abyś o tym... pomyślał, zanim zrobisz
coś... czego mógłbyś żałować.
Odsunęła się troszeczkę od księcia i powiedziała, nie
patrzÄ…c na niego:
- Czy myślałeś o tym... jak wyglądałoby życie... bez tylu
służących... bez twoich pięknych koni... bez prywatnego
pociÄ…gu?
Zaczerpnęła tchu i mówiła dalej:
- Zawsze przyjmowałeś swych przyjaciół w
niezrównanym luksusie, podróżowałeś dokądkolwiek chciałeś
i robiłeś miliony rzeczy, które upodabniały cię do... dżinna.
Zniżyła nieco głos, zanim zapytała;
- Czy naprawdę... możesz być pewien... że jestem. ..
warta tego wszystkiego?
Książę wyciągnął rękę, by odwrócić jej twarz ku sobie i
powiedział:
- Spójrz na mnie, Vido! Spójrz mi w oczy! Zadrżała od
jego dotyku i posłuchała go. Gdy jej spojrzenie napotkało jego
oczy, zrozumiała, że cokolwiek się zdarzy, nigdy nie znajdzie
człowieka, który mógłby zająć jego miejsce.
- Kocham cię - powiedział książę głębokim głosem - a ty
kochasz mnie! Czy myślisz, że cokolwiek na świecie ma
znaczenie, poza tym co do siebie czujemy?
- Nie... jeśli o mnie... chodzi - wyszeptała Vida.
On nic już nie mówił, tylko przyciągnął ją gwałtownie do
siebie i całował ją tak, że płomienie obejmowały całe jej ciało.
Było to jak zanurzenie w sam środek słońca. Całował ją, aż
poczuła, że nawet gdyby umarła w tej chwili, to przecież
zaznała perfekcji i nic już nigdy nie mogłoby być tak
cudowne.
Gdy oboje byli już bez tchu, książę powiedział:
- Więcej już się ze mną nie spieraj! Nie mam zamiaru
słuchać! Wiem czego chcę, wiem, co zamierzam posiadać, a
to nic innego, tylko ty!
- Kocham ciÄ™... kocham ciÄ™!
Pocałował ją, a potem, trzymając w objęciach powiedział:
- Powtarzaj mi to bez końca. To wszystko co chcę
słyszeć.
Vida zamknęła na chwilę oczy, gdyż czuła się poruszona
wspaniałością ich miłości. Potem zapytała:
- Powiedz mi... dokładnie, jak... uciekłeś...
- Chcę tylko cię całować i wciąż cię całować - odparł
książę - ale rozumiem, że jesteś ciekawa.
- Bardzo ciekawa - wyszeptała Vida. - Wciąż trudno mi
uwierzyć, że jesteś... naprawdę... tutaj.
- Jestem tutaj! Nie jestem dżinnem!
Jego usta musnęły jej delikatne policzki, zanim
powiedział:
- Gdy już, się pobierzemy, moja kochana, udowodnię ci,
jak bardzo jestem prawdziwy, tak że nigdy już nie będziesz w
to wątpić.
Pocałował jej mały prosty nosek, obydwa kąciki ust, a gdy
już miał pocałować jej usta, podniosła rękę, aby go
powstrzymać.
- Wciąż jestem... ciekawa.
Gdy to mówiła, wyczuł drżenie jej ciała i uśmiechnął się.
- Próbujesz powstrzymać mnie przed tym, co pragnę
uczynić, czyli pocałowaniem cię.
Potem pomyślał, że wystarczająco długo już się z nią
droczył i powiedział:
- Kiedy car powiedział mi, że mam poślubić Eudoksję,
zdałem sobie sprawę, że zastawiła na mnie pułapkę i byłem
strasznie zły!
- Wiedziałam... o tym.
- Ona już od jakiegoś czasu chciała mnie poślubić -
ciągnął książę - ale byłem na tyle głupi, żeby nie brać tego
poważnie.
- To znaczy... tak wiele kobiet chciało tego samego, że...
myślałeś, że to... nie ma znaczenia!
- Nie miałem zamiaru żenić się z kimkolwiek - odparł
książę - aż do czasu, gdy spotkałem ciebie.
- Och, Iwan... czy naprawdę... chciałeś mnie poślubić?
- Od pierwszej chwili gdy cię ujrzałem, wiedziałem, że
jesteś inna niż wszystkie kobiety, jakie spotykałem do tej pory
i że pociągasz mnie tak, że jest to prawie nie do zniesienia.
Uśmiechnął się do niej i mówił dalej:
- Gdybym wtedy wiedział, że jesteś córką swego ojca,
myślę, że poprosiłbym cię o rękę pierwszej nocy, jaką
spędziłaś na zamku!
- Zamiast tego jednak... zaproponowałeś coś... zupełnie
innego!
- To była twoja wina, skoro udawałaś wdowę i kobietę
doświadczoną, choć mój instynkt mówił mi co innego. To
spowodowało, że myślałem, że mogę cię mieć i jednocześnie
zachować swoją wolność.
- Ale... dlaczego teraz... tego nie chcesz?
- Ponieważ jesteś spełnieniem moich marzeń, kobietą jaką
zawsze chciałem uczynić swoją i - choć może zabrzmi to
dziwnie - której będę wierny do końca życia.
Sposób, w jaki to mówił spowodował, że Vida poczuła się
jakby spowita boskim światłem, które już kiedyś widziała
wokół niego. Wszystko co mogła zrobić, to wydać okrzyk
całkowitego szczęścia i oprzeć głowę na jego ramieniu.
- Kiedy zamknęłaś przede mną bramy raju - powiedział
książę - wiedziałem, że nie mogę nigdy cię utracić.
- Kiedy więc... odjechałam... podążyłeś za mną.
- Podążyłem za tobą, ale też chciałem uratować twego
ojca. Niezależnie od tego, że szaleję za tobą i wielbię ziemię,
po której stąpasz, jestem bardzo dumny, naprawdę bardzo
dumny z tego, że poślubię córkę człowieka, którego szczerze
podziwiam.
Vida poczuła, że łzy napływają jej do oczu.
- Jak to możliwe, że mówisz coś tak... cudownego -
zapytała - co czyni mnie tak... szczęśliwą?
Książę pocałował ją w czoło i powiedział:
- Czuję się tak, jakbym walczył dla ciebie w tysiącu
bitew. Nigdy nie potrafię opisać ci tego, co czułem, gdy car
ogłosił swą zgodę i aprobatę dla mojego małżeństwa z
EudoksjÄ….
- Nie myślałeś, że... powinieneś to... uczynić? -
Wiedziałem, że nie mam zamiaru tego robić -
odpowiedział książę. - Jednakże, mój skarbie, jedyną dla
mnie - a tak się złożyło, że i dla ciebie - szansą ucieczki było
udawać, że się zgadzam i stać się miłym dla Eudoksji. Jak
zapewne zdajesz sobie sprawę, jako Romanow, potrafi być
bardzo mściwa a także bardzo niebezpieczna. Vida zadrżała
lekko.
- Czy to znaczy... że mogłaby mi... coś zrobić?
- Gdyby sądziła, że jest jakiekolwiek
prawdopodobieństwo, że będę tutaj w tej chwili - powiedział
książę mocnym głosem - bez wątpienia kazałaby cię zabić, a
ja byłbym w drodze na Syberię.
Vida wydała okrzyk przerażenia.
- A jeśli... a jeśli to... ci się zdarzy... teraz?
- Tego właśnie musimy uniknąć - rzekł książę.
- Powiedz mi... co dokładnie zaplanowałeś.
Mówiąc to Vida wiedziała, że raz jeszcze oszalała ze
strachu, nie o siebie, ale o księcia. Przez chwilę mogła myśleć
tylko o nim, o nim umierajÄ…cym w kopalniach soli albo
torturowanym przez carską tajną policję. Wzbudziło to w niej
przekonanie, że choć tak go kocha, musi poświęcić się i
zrezygnować z niego.
- Ja... ja nie mogę ci... na to pozwolić! - powiedziała.
- Teraz już za pózno, aby mnie powstrzymać - odparł
książę. - Jak zapewne odgadłaś, mój skarbie, gdy pociąg
zabrał cię ze stacji w Kijowie przedstawiciele pałacu mogli
powiedzieć Eudoksji, że pojechałaś. Znalazłaś się zaledwie
pięć mil za miastem...
- Wówczas ty przyjechałeś - powiedziała Vida, uważnie
słuchająca tego, co mówił. - Czy nikt nie widział, jak
wyjeżdżasz z pałacu? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl