[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go i nadal kocha z wielu innych powodów. Choć zupełnie różny od Noaha, był przecież
dobrym człowiekiem, a od dziecka wiedziała, że właśnie za kogoś takiego wyjdzie. Z Aonem
nie czekają jej niespodzianki, zawsze będzie pewna jutra. Stanowiliby udaną parę. %7łyłaby
blisko przyjaciół i rodziny, miałaby dzieci, pozycję społeczną. Właśnie takiego życia zawsze
oczekiwała. A choć w małżeństwie rodziców trudno by się dopatrzyć prawdziwej
namiętności, już dawno sobie wmówiła, że w związkach między ludzmi nie trzeba szukać
pełni, nawet jeśli zamierza się kogoś poślubić. Z czasem namiętność ustąpi, jej miejsce zajmą
poczucie bliskości i wzajemna zgodność charakterów. A tego jej i Lonowi nie brakowało,
więc zakładała, że niczego więcej już nie potrzebuje.
Teraz jednak, kiedy patrzyła na wiosłującego Noaha, podawała w wątpliwość to
założenie. Z każdego jego ruchu emanowała zmysłowość i Allie przyłapała się na myślach
zgoła nie przystojących narzeczonej. Starała się nie wpatrywać nachalnie w mężczyznę,
często odwracała wzrok, jednak naturalny wdzięk, z jakim się poruszał, nieustannie
przykuwał jej uwagę.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Noah, kierując łódz ku drzewom rosnącym nad
brzegiem rzeki.
Allie rozejrzała się, lecz nie zauważyła niczego nadzwyczajnego.
- Gdzie to jest?
- Tu - odparł, podpływając do starego zwalonego drzewa, które broniło dostępu do
niemal całkiem zasłoniętego rozlewiska.
Oboje musieli się schylić, żeby nie uderzyć głowami o pień.
- Zamknij oczy - szepnÄ…Å‚ Noah.
Allie posłusznie zasłoniła twarz dłońmi. Słyszała plusk wody, czuła ruch posuwającej
się łodzi, oddalającej od głównego nurtu rzeki.
- Dobra - odezwał się w końcu, przestając wiosłować. - Możesz już patrzeć.
AABDZIE I BURZA
Znajdowali się na środku małego jeziorka powstałego z wód Brices Creek. A choć
liczyło sobie jakieś sto jardów długości, Allie była zdumiona, że tak doskonale się skryło i że
jeszcze przed chwilą nawet się nie domyślała jego istnienia.
Widok zapierał dech w piersi. Otaczały ich niezliczone dzikie łabędzie i gęsi. Całe
tysiące. Ptaki pływały tak blisko siebie, że miejscami całkowicie zasłaniały taflę wody. Z
daleka stadka łabędzi wyglądały jak góry lodowe.
- Och, Noahu - przemówiła wreszcie cicho - to cudowne.
A potem długo siedzieli w milczeniu, obserwując ptaki. Noah pokazał Allie stado
piskląt, które dopiero co opuściły gniazda i teraz z wysiłkiem dreptały za dorosłymi gęsiami,
próbując dotrzymać im kroku.
Kiedy sunęli po wodzie, otaczał ich świergot i nawoływanie. Ptaki właściwie nie
zwracały uwagi na dwójkę intruzów - jedynie niektóre musiały się odsunąć, kiedy zbliżyła się
do nich łódz. Allie wyciągnęła rękę, by dotknąć najbliższych Sztuk, i poczuła pióra stroszące
siÄ™ jej pod palcami.
Noah wyjął zabraną z domu torbę z okruchami i podał ją Allie. Rozrzucała chleb,
faworyzując maluchy, i ze śmiechem patrzyła, jak płyną w kółko, szukając jedzenia.
Bawili się tak, dopóki nie usłyszeli w oddali dudnienia burzy - jeszcze słabego, ale
groznego. Oboje wiedzieli, że pora wracać. Noah skierował więc łódz do głównego nurtu
rzeki, mocniej niż przedtem pracując wiosłami. Allie ciągle była pod wrażeniem tego, co
zobaczyła.
- Noah, skąd one się tu wzięły?
- Nie mam pojęcia. Wiem, że łabędzie z Północy każdej zimy odlatują nad jezioro
Matamuskeet, ale wygląda na to, że w tym roku postanowiły się zatrzymać tutaj. Może to
sprawka wcześniejszej wichury. Zgubiły się albo coś takiego. Ale i tak ruszą w drogę.
- Nie przezimujÄ… tutaj?
- Wątpię. Kierują się instynktem, a to nie ich miejsce. Może część gęsi zostanie, ale
łabędzie polecą nad Matamuskeet.
W miarę jak nad ich głowami gromadziły się czarne chmury, Noah coraz mocniej
wiosłował. Wkrótce zaczęło padać, najpierw mżawka, potem coraz większe krople.
Błyskawica... cisza... i znowu grom. Trochę głośniejszy. Jakieś dziesięć, dwanaście
kilometrów stąd. Deszcz się wzmagał, Noah z całej siły pracował wiosłami, naprężając
mięśnie przy każdym ruchu.
Jeszcze większe krople.
Ulewa...
Ulewa z wichurą... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl